Od tego pożaru już się miasto więcej nie podniosło i nie odzyskało nigdy swojej dawnej świetności. Król Zygmunt III., przychodząc w pomoc Sandeczanom, którzy przez ostatni pożar bardzo ucierpieli, nadaje im na sejmie walnym warszawskim 1611 r. następujący przywilej: „Iż miasto Sądecz, według upodobania Pan Bóg i woli swej, ogniem wielkim i gwałtownym pokarać raczył, tak iż wszystko prawie z gruntu w niwecz obrócone: kościoły, mury, baszty, wieże i armata wszystka. Przetoż mając baczenie na tak wielkie pogorzenie miasta pogranicznego, nadajemy mu od wszelakich kontrybucyj, podwód i ciężarów, dla prędszego zapomożenia i pobudowania, libertacyą do lat ośmiu“[1]. Równocześnie prawie poleca król Stanisławowi Lubomirskiemu, staroście grodowemu sandeckiemu, ażeby zajął się odbudowaniem spalonego miasta.
Rok 1611 jak przez zupełne zniszczenie Nowego Sącza pożarem pod pewnym względem tworzy epokę w historyi tego miasta, tak przez inne wielkopomne zdarzenia w dziejach Rzpltej stanowi również punkt zwrotny w całej historyi Polski. Na rok ten przypada nadanie przez sejm warszawski w lenno księstwa pruskiego elektorowi brandenburskiemu i jego potomkom, które takie złowrogie dla całej późniejszej historyi Polski pociągło za sobą następstwa; na rok ten przypada zdobycie Smoleńska — a niekorzystanie należyte przez Zygmunta III. z tego wielkiego wypadku, niewyruszenie natychmiastowe pod Moskwę w celu dania pomocy oblężonej tamże załodze polskiej, tudzież wymuszenia wypełnienia zawartego przez Żółkiewskiego w roku zeszłym traktatu, owszem odjazd króla na ów sejm do Warszawy: zniweczyły wszystkie owoce niezrównanego zwycięstwa pod Kłuszynem (1610 r.) i owego układu, zapewniającego objęcie tronu moskiewskiego przez królewicza Władysława. Chwila to bezsprzecznie rozstrzygająca i najbrzemienniejsza w następstwa w całej historyi polskiej! a niewyzyskanie jej natychmiastowe już się nie dało nigdy powetować i stało się powodem wszystkich późniejszych niepowodzeń wobec Moskwy.
Dziwnem zrządzeniem burza, która wskutek tego tak fatalnego błędu już wkrótce wstrząsnęła ziemiami prawie całej Rzpltej, falami swemi dosięgła bezpośrednio także i Nowego Sącza.
Kiedy bowiem Zygmunt III. w kilka miesięcy po zdobyciu Smoleńska wysłał wreszcie, lecz już trochę za późno, a co ważniejsza, wskutek uchwały nader małego podatku przez ów nieszczęsny sejm, z niedostatecznemi siłami, Chodkiewicza pod Moskwę na ra-
- ↑ Volum. Leg. T. III. str. 16.