Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/182

Ta strona została przepisana.

Kiedy po obiorze (1704) Stanisława Leszczyńskiego, wojewody poznańskiego, straszna bratnia wybuchła wojna i Polska stała się łupem wojsk własnych i nieprzyjacielskich, które w najstraszniejszy sposób grabiły i pustoszyły kraj cały; kiedy namnożyły się liczne oddziały partyzanckie, które, walcząc po stronie jednego lub drugiego króla, również strasznych dopuszczały się rabunków — Teodor Lubomirski, starosta spiski, stronnik Leszczyńskiego, przedsiębrał ze Spiża napady na stronników saskich w Krakowskie, t. j. pustoszył i niszczył całą Sandeczyznę w latach 1705 i 1706[1]. W lutym 1707 r. zażądał on od gminy Jazowska, aby dla jego żołnierzy złożyła 1000 złotych, posyłając zarazem na egzekucyę chorągiew wołoską żołnierzy swoich. Gmina złożyła tylko 600 złotych. Nie lepiej obszedł się Lubomirski w r. 1708: zażądał bowiem od Jazowska 3.000 złotych dla swojego skarbu, wysyłając zarazem egzekucyę żołnierzy. Gmina złożyła tylko 400 złotych, lecz zato żołnierze starosty spiskiego stali w Jazowsku przez cały rok. Odmieniali się oni wprawdzie, bo coraz to insze oddziały przybywały, ale uboga gmina ani na jeden tydzień nie miała ulgi; musiała bowiem na tydzień składać po 35 złotych z obrokiem i sianem. W styczniu zaś tegoż roku (1708) Marcin Rybiński, regimentarz i stronnik Augusta II., rozłożywszy się z dywizyą swoją w Nowym Sączu i okolicy jego, ściągał przez całą zimę z pojedynczych wiosek tegoż powiatu znaczne kontrybucye i prowianty wojskowe. Podówczas do tego stopnia wyniszczyły cały powiat sandecki te partyzanckie oddziały, że na ostatku żołnierze zamiast owsa lnianem nasieniem karmili konie[2].

Rok następny (1709) był jeszcze dotkliwszym dla Jazowska, bo oprócz żołnierstwa starosty spiskiego przybyli w mięsopusty żołnierze Jerzego Pawła Lubomirskiego, starosty grodowego sandeckiego. Ci to żołnierze zabrali na saniach wszelkie siano z gór ubogim ludziom razem fur 38; dworskiego siana fur 14; zabierali gwałtem nie tylko siano, ale i zboże, kłódki u komór odbijali i komory rozwalali, a ludzie musieli im dowozić prowiant do Dąbrówki pod Nowym Sączem. Do tego bez przestanku chorągiew wołoska za chorągwią noclegi odprawiały, gołem ziarnem konie karmiąc i ludzi bijąc. Klęski i biedy, jakiej doznawał lud, nie zapamiętał nikt od dawnych czasów, a czego przedtem Szwedzi, Moskale, Sasowie i Kozacy tu nie czynili, to czynili żołnierze sandeckiego starosty. Tegoż roku

  1. Otwinowski: Pamiętniki do panowania Augusta II. Poznań 1838, str. 105.
  2. Otwinowski: Pamiętniki do panowania Augusta II., str. 136.