Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/336

Ta strona została przepisana.
—   83   —

wielkie, umiała się z ludźmi obchodzić i gości sobie przynęcać. Wspólnie z nią mieszkały dwie owdowiałe córki: Regina Myślińska i Zofia Białakiewiczowa, której jeszcze łzy nie oschły po niedawno pogrzebanym mężu. Za Cichońką była zaraz kamienica Stanisława Widza, kupca podeszłego wiekiem; w niej właśnie przygotowano gospodę panu chorążemu. Jędrzejowi Krukiernickiemu, wspólną zaś gosposią chorągwi pancernej obrano Zofię Cichoniównę, wdowę po Białakiewiczu.
Usłużna i obrotna gosposia wnet zjednała sobie zaufanie i miłość pana chorążego. Ludzie głośno o tem poczęli mówić po całem mieście, podpatrzyli ich i do urzędu miejskiego donieśli. Poważny wiekiem i zacnością, Stanisław Kopeć, wniósł na radzie, aby koniec położyć zgorszeniu i rozpuście. Odwołał się na ludzi, iż Cichoniówna, zapomniawszy na przykazania Boskie i wstyd niewieści, mieszka z chorążym, jakby żona z mężem; że wszędzie po mieście pełno opowiadania o jej występkach. Napominał panów rajców, aby tego nie dopuszczali w mieście i też Cichoniównę, a osobliwie jej matkę niecnotliwą, ostro ukarali, by snadź Bóg sędzia sprawiedliwy dla jej zbrodni nie ukarał całego miasta[1]. Rajcy mieli szczerą chęć do tego, ale obawa zemsty pancernej szlachty przemogła na razie. Nadaremno Kopeć po kilkakroć wniosek swój ponawiał i zemstą nieba groził!
Pancerni zaś hulali sobie w najlepsze, uczta za ucztą, taniec za tańcem! I byłoby to trwało Bóg wie jak długo, gdyby nagły wypadek nie przerwał tej hulaszczej zabawy. Nad spodziewanie przyjechał do Sącza kozak na spienionym koniu i przywiózł Uniwersał, aby wszystko wojsko koronne zabierało się w pochód przeciwko Bohdanowi Chmielnickiemu. Oddał pismo burgrabiemu, a za chwilę popędził goniec do Nowego Targu i Lubowli z rozkazem niezwłocznego ściągania się wojska, po stacyach rozłożonego. Chorąży Krukiernicki ocknął się na odgłos wojennej trąbki, krew polska zawrzała w sercu poświęceniem i miłością ojczyzny, a miłość ku Cichoniównie ustąpiła miejsca szlachetniejszym uczuciom. Co tylko miał drogiego: pieniądze gotowe, ozdoby złote i srebrne, klejnoty, szaty zbyteczne, wszystko spakował w dwie spore skrzynie i zamknąwszy, oddał klucze Zofii Cichoniównie.

Nazajutrz rano zabrzmiały trąby i żele, błysnęły pancerze i bandolety; ładownice srebrnokute adamaszkowe, czerwone i czarne,

  1. Act. Consul. T. 61. p. 56.