Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/370

Ta strona została przepisana.




Rozdział  VI.
Stosunek mieszczaństwa do szlachty i do władz szlacheckich Rzpltej.

Szlachta niechętnie i zazdrosnem okiem spoglądała na wzrastające bogactwa miast, na ich przywileje i warowność, o którą łamały się nieraz bezsilnie jużto napady zbójców podgórskich i rabunki nieswornych żołnierzy, jużto wybryki hałaśliwej szlachty; owszem urzędy i straż zbrojna miast mogły imać i więzić szlachtę, schwytaną na gorącym zbrodniczym uczynku[1]. Królowie przeciwnie! W miastach koronnych widząc ozdobę i warowność kraju, pobierając przytem z miast znaczne pobory i podatki, a wreszcie upatrując w nich, na wzór innych państw europejskich, najsilniejszą podporę władzy monarszej przeciwko wyłącznej przewadze stanu szlacheckiego, starali się o ich wzrost i bronili je od przemożnej potęgi szlachty.

Zygmunt I. potwierdził w Krakowie 1532 r. istnienie bractw cechowych, byle nie nadużywały swych przywilejów i trzymały się dekretów i statutów, przedtem ustanowionych co do ceny rzeczy przedajnych i płacy rzemieślników. W roku zaś 1538 częstemi, jak się wyraża, szlachty i posłów skargami poruszony, choć niechętnie orzekł, aby owe bractwa cechowe zniesione były i oddalone. Tenże król, również zniewolony, musiał wydać rozkaz wojewodom w roku 1543: „Aby pod karą nie cierpieli po miastach bractw cechowych, ponieważ wolności szlacheckiej i ziemskiej ubliżają i szkodzą.“ A sejm w Piotrkowie 1550 r. przynaglił Zygmunta Augusta do dalszego uciśnienia cechów, dlatego też król ten wyrzekł: „Cechy, iż dawno od przodków Naszych są zniesione, i My je teraz wedle

  1. Zob. tom. I. str. 109—110 o pojmaniu i straceniu Floryana Siemichowskiego, tudzież str. 152—155 o uwięzieniu Władysława i Abrahama Krzesza i ścięciu jednego z nich.