Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/384

Ta strona została przepisana.
—   131   —

wych butach. A właśnie safianowe buty miał na nogach Wojciech Bogdałowicz.
Pan Wielogłowski, słuchając ze zdziwieniem odezwy jego, spostrzegł to, i przerywając mu mowę, rzecze: „A skąd tobie prawo, panie Bogdałowicz, chodzić w safianowych butach, skoroś ty mieszczanin, nie szlachcic?“ Bogdałowicz zapomniał języka w gębie! Podwojewodzy zaś zwrócił się do wójta i żądał, aby zapisano do aktów skargę, którą, jako szlachcic, zanosi przeciwko Bogdałowiczowi, iż sobie przywłaszcza przywileje szlacheckie.
Lecz przewodził w sądzie stary i doświadczony Tomasz Pytlikowicz, któremu nie obce były sejmiki, sejmy, trybunał, a nawet dwór króla Jegomości. Grzecznie się skłonił panu podwojewodzemu, oddał uszanowanie rycerskiemu stanowi i przywilejom jego, ale dodał, iż tej sprawy jako czysto szlacheckiej nie poważa się sądzić. „Niechaj więc wielmożny pan raczy żal swój zanieść do szlacheckiego sądu w grodzie, skoro tylko pan starosta do sądów starościńsko-grodzkich zasiądzie!“
Podwojewodzy więc do grodu zaskarżył urząd miejski, iż mu nie czynią sprawiedliwości z Rogalskiego; Bogdałowicza zaś, że nosi safianowe buty[1].
Takie postępowanie pana podwojewodzego nie wszystkiej jednak podobało się szlachcie, zwłaszcza, że narażało na wzgardę szlachtę i szlachcianki zmieszczałe, jakich w samym Sączu było nie mało. Wszakże i z Wielogłowskich jedna: Konstancya Zawistowska, była niedawno w podobnem położeniu i sam pan podwojewodzy, jako opiekun przyrodzony, ujmował się za nią z powodu jej krzywdy, doznanej od Wojciecha Łopackiego, który w uniesieniu gniewu pochwycił i wyrzucił ją na ulicę z kamienicy Smoczowskiej, wraz z jej matką Anną Wielogłowską[2]. Zresztą Bogdałowicz, człek porządny, w zażyłości był z szlachtą, a nawet z panem Krzysztofem Wielogłowskim, podstarościm sandeckim.

Pan podstarości z urzędu swego, wraz z podwojewodzym i radą miasta, ustanawiał taksę i opłatę od wszelkich napojów i żywności. Była to dość uciążliwa czynność, i chcąc sobie ulżyć na rok 1633, chciał ją właśnie zdać na jakiego zastępcę, za którym się oglądał. Chcąc zaś ukarać brata swego Marcina za jego niepopularność, właśnie zdał to zastępstwo Bogdałowiczowi, wprowadzając go tym spo-

  1. Distributa f. 132.
  2. Act. Consul. T. 53. p. 3, 10, 32, 77.