naraz, na które tak samo otrzymywali od Tymowskiego zaliczki. Widać więc, że albo nie pobierali od swego majstra żadnej zapłaty i utrzymywali się z tego, co sobie zarobili, albo też byli jego spólnikami, przyczem jednakże majstrowie za swoich czeladników ręczyć musieli. — Tę samą okoliczność potwierdza nam uchwała cechu kuśnierskiego z r. 1612[1], „żeby się żaden czeladnik nie ważył skór swoich kłaść do kwasu więcej niż 4, kiedy 30 skór umoczy mistrz“, a więc że i czeladnicy kuśnierscy także mogli dla własnego zysku skóry wyprawiać i sprzedawać, byle to tylko nie czyniło zbytecznej konkurencyi samemu mistrzowi.
Od r. 1615 Wacław Morawiec, nie dotrzymując słowa, stracił „wiarę“ (kredyt) i czeladź jego przeniosła się do Dzierzwy, który, sprowadziwszy sobie jeszcze osobnego pomocnika z Lublina (1617 r.), był w stanie dostawić naraz 8.000, a w latach 1618—1619 nawet 12.000 sierpów.
Wyrób ten sierpów stanowił nie tylko ważną gałąź przemysłu, ale też był i bardzo ważnym artykułem handlu Nowego Sącza. Z pomienionymi obydwoma sierparzami zawiera Tymowski (1611 r.) kontrakt; w roku następnym z Morawcem znowu na dalsze półtora roku odnowiony: „stało się postanowienie z panem...“, że nikomu innemu, jak tylko jemu wyłącznie dostarczać będę sierpów, zaco ze swej strony Tymowski zobowiązuje się, „na każdy czas i potrzebę pieniędzy jemu dawać.“ Rzeczywiście handel nimi musiał być ogromny, skoro naraz dostawiali po kilkaset, a nawet, jak widzieliśmy powyżej, po kilka tysięcy sztuk; on zaś płacił częścią gotówką, częścią towarem, zwłaszcza suknem, a cena wynosiła za 100 sierpów 3 złp. Interes ten niezawodnie był bardzo korzystny, dlatego dawał chętnie znaczne zaliczki, tak w pieniądzach jak żelazem, którego cetnar kosztował 3 złp. 10 gr., a sierpy te rozchodziły się na całą Polskę i stanowiły, obok miedzi i śliw suszonych, najważniejszy ładunek „pletów“ czyli tratw, które Tymowski spławiał do Gdańska (1618 r.). Dlatego też miał ich zawsze znaczne zapasy, n. p. w r. 1620 aż 14.000 sztuk[2].
Oprócz niego i inni kupcy tutejsi zajmowali się handlem sierpów i wywozili je do Lublina, a nawet do Słucka, jak tego wyraźne ślady napotykamy w księgach archiwum miejskiego. I tak Jan Zięba, który na większą skalę prowadził handel owocami suszonymi, handlował także i sierpami; w r. 1636 złożył w Lublinie u Jana