i odstawiali kupcom do Nowego Sącza po kilka i kilkadziesiąt funtów, ale i cetnarami. Wyrobnicy ci trudzili się obok tego często i wyrobem prochu, który odstawiali tylko funtami, a zamiast pieniędzy brali czasem sukno i siarkę — tę ostatnią widocznie do wyrobu prochu.
Handel saletrą był wcale znaczny. Odważoną ją furami do Krakowa, skąd wracając, przywożono przy tej sposobności znowu sukno i flejtę. Szczególnie w latach 1615—1622 widocznie dobrze popłacała i wielki na nią musiał być pokup, skoro Tymowski na wszystkie strony ją zamawiał i skupował i 40 kilka cetnarów zapisał jej w swym dyaryuszu. Ale były też to czasy, w których Polska jednocześnie na wszystkie strony wielkie prowadziła wojny, czasy wypraw książąt Krzysztofa Zbaraskiego[1] i Janusza Wiśniowieckiego na Multany, królewicza Władysława na Moskwę, wojen tureckich i szwedzkich, a więc kiedy proch i saletra także na wszystkie rozchodziły się strony i nie tylko na polu wojennem, ale i handlowem wielką odgrywały rolę
Obok powyższych istniały wówczas w sandeckiej ziemi jeszcze inne gałęzie ludowego przemysłu, jak wyroby smoły, przeważnie dla cechu bednarskiego, i węgli drzewnych dla cechu kowalskiego, których dostarczali także mieszkańcy okolicznych wiosek. Pierwszych nazywano „smolarzami“, drugich „węglarzami.“
- ↑ Samuel Twardowski: Przeważna legacya Krzysztofa Zbaraskiego od Zygm. III. do sułtana Mustafy 1621 r. Kraków 1639, druk gocki.