Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/415

Ta strona została przepisana.
—   162   —

i miedzią główny ładunek pletów czyli tratw, spławianych do Gdańska[1].
Dalszym znanym nam kupcem, zajmującym się także handlem śliwkami suszonemi, był Jan Zięba, rzeźnik, który wspólnie ze złotnikiem Wawrzyńcem Kondratowiczem, spławiał je do Malborga w r. 1644. Tu zaszło jakieś nieporozumienie pieniężne między nimi, gdyż po powrocie do Nowego Sącza wniósł Zięba skargę na Kondratowicza przed sądem. Ze świadków, którzy w tym procesie występują, dowiadujemy się, iż oprócz wymienionych obydwóch powyższych, równocześnie znajdowało się w Malborgu jeszcze trzech innych kupców sandeckich, jako to: Stanisław Jamiński, krawiec, Jan Grybowski, rzeźnik, i Marcin Kowalecki, prawnik — niezawodnie także ze swymi towarami. Że i ten handel śliwkami suszonemi odbywał się na wcale znaczne rozmiary, okazuje się ze zeznań pomienionych świadków, z których jeden zeznaje: że w jego obecności pan Zięba odebrał w Malborgu za śliwy 1.150 złp.; drugi: że także był przytem, jak tenże w Malborgu za śliwy otrzymał w złocie 410 złp.; a trzeci: że przy nim Kondratowicz oddał starszemu synowi Zięby 700 złp. w talarach[2].
Lecz owoce suszone, mianowicie śliwki, były towarem poszukiwanym bardzo i gdzieindziej, dlatego kupcy sandeccy rozwozili je także w inne strony kraju, gdzie znaczny znajdowały pokup, chociaż i tutaj takie rozwożenie połączone było z różnemi nieprzewidzianemi przykrościami. I tak konwisarz sandecki, Zacharyasz Światłowicz, który handlował także winem, nakupiwszy suszonych śliwek i gruszek, wiózł do Nowego Targu te przysmaki góralskie (1638 r.). Towarzyszył mu niejaki Łukasz Oleksik. W Ostrowcu zajechali na noc do chłopa, Jędrzeja Zachełmskiego, a Światłowicz pospieszył do miasta. Oleksik miał złe obuwie, więc udał się do poblizkigo szewca i ugodził się z nim, ale nie na pieniądze, tylko na gruszki i śliwki, których usypał z półkorca w nocy i wydał dziewce szewskiej. Lecz gospodyni spostrzegła to i przez męża uwiadomiła Światłowicza, który potem dochodził tego sądownie[3].

Dalszym bardzo ważnym artykułem handlu, spławianym Dunajcem i Wisłą, było drzewo. Handlowali niem między innymi Marcin Bigos i Marczała, którzy w r. 1632 dostarczali drzewa na budowę zamku królewskiego w Warszawie, odstawiając je wodą,

  1. Dyaryusz Tymowskiego.
  2. Act. Scabin. T. 57. p. 268—269.
  3. Act. Scab. T. 55. p. 809, 811.