Zygmunt III. na sejmie warszawskim w r. 1598 pozwolił miastu pobierać od tratwy, spławianej Dunajcem, każdą trzynastą tarcicę lub drzewo. Dochód ten, zwany pospolicie „mytem trzynastego drzewa“, wypuszczało miasto w arendę za 266 złp. 20 gr. rocznie, jak świadczą kopie ówczesnych kontraktów, przechowane w archiwum miejskiem. I tak w r. 1650 wydzierżawił go rajca, Wawrzyniec Szydłowski, za 800 złp. na 3 lata; w roku zaś 1653 wójt, Jędrzej Kitlica, za tę samą sumę również na 3 lata. Wogóle za panowania Władysława IV. i w pierwszych latach panowania Jana Kazimierza spław drzewa Dunajcem rozpowszechniony był na wielką skalę. Dopiero zakaz rąbania okolicznych lasów z r. 1653, a następnie wojny szwedzkie podkopały tę dla Nowego Sącza tak ważną gałąź handlu.
Ale między towarami, sprowadzanemi z obcych krajów a spławianymi Dunajcem, najcelniejsze miejsce dla Nowego Sącza zajmowało wino węgierskie. Wprawdzie znajdujemy ślady, że także inne wina zagraniczne, jak grecka małmazya[1] lub portugalska madera, były również przedmiotem kupna i sprzedaży w owych czasach dla kupców sandeckich, jednakowoż co do znaczenia pod względem handlowym z węgierskiemi wcale nie mogą się równać. Natomiast blizkość granicy, łatwość komunikacyi z Węgrami zapomocą Popradu, położenie miasta nad spławnym wówczas Dunajcem, spowodowały, że na polu handlu temi ostatniemi Nowy Sącz zajął pierwszeństwo między wszystkiemi miastami polskiemi na Podgórzu karpackiem, a to zaszczytne stanowisko i sławę utrzymał jeszcze do dni dzisiejszych.
Po wina węgierskie jeździli kupcy sandeccy zwykle sami osobiście, nieraz nawet kilka razy do roku. Wprawdzie w r. 1603 polecił Zygmunt III. staroście grodowemu sandeckiemu, ażeby zaniedbane prawo Stanisława Batorego z r. 1578, zabraniające obywatelom polskim jeźdźić po wino do Węgier, a nakazujące kupować je w wyznaczonych składach koronnych, pod bezwzględną utratą tychże towarów, w całej rozciągłości przywrócił i pilnie czuwał nad jego wykonaniem, gdyż wskutek tego zaniedbania cena win węgierskich podskoczyła znacznie[2] — jednak o zakupowaniu win przez kupców sandeckich w owych składach koronnych nigdzie nie znajdujemy śladu. Powyższe zatem rozporządzenie królewskie widocznie znowu