Co się zaś tyczy objętości beczki, to według owego rozporządzenia królewskiego do starosty grodowego z r. 1603, ponieważ Węgrzyni coraz mniejsze beczki z winem przez komorę sandecką przywozili do Polski, pojedyncza beczka miała mieścić w sobie 5 barył — w przeciwnym razie już na granicy miały być zabierane[1]. Z tych tak rozlicznych cen wysnuwa się oczywisty wniosek, że i gatunki win musiały być także bardzo różne. Jakoż czytamy o maślaczu czteroputowym (1646 r.), o winach starych doskonały, ale znowu także o winach podlejszych (1624 r.), które skwaśniały; podobnie znajdujemy, że na 9 beczek wina, kupionych w Hunsdorfie (1616 r.) po jednej i tej samie cenie, okazało się 6 lepszych, 2 gorsze, 1 na dolewkę. Niewątpliwem jest również, że na różnicę ceny, obok dobroci i gatunku wina, wpływała także mniejsza lub większa odległość miejsca, z którego je sprowadzano, i ściśle połączone z tem koszta przywozu — ale także i sposób płacenia.
Rzadko kiedy i tylko przy mniejszych kwotach płacili kupcy gotówką: co najwięcej dawali większy zadatek, a resztę spłacali później, jak n. p. Tymowski, kupując w r. 1615 u Michała Fraja w Kesmarku 10 beczek po 26 złp. 3 gr., dał mu zadatku 30 czerwonych złotych (120 złp.) i wziął mu chłopca do szkoły do Nowego Sącza. Zresztą przy kupowaniu win kredyt wielką odgrywał rolę. Tak kupcy sandeccy, Mateusz Kotczy i Krzysztof Halenowicz, sprowadzali na kredyt wino z Preszowa od Michałą Straussa w takiej ilości, że, jak utrzymywano powszechnie (1630 r.), zostali mu dłużni aż 5.000 złp., chociaż przed sądem oświadczyli, że tylko 900 złp.[2]. Temuż samemu Kotczemu inny kupiec preszowski, Miklusz[3] Komorani, dał na kredyt (1635 r.) wina za 830 złp., z których „upłacił“ tylko 730 złp., a o resztę zapozwał go Węgrzyn[4]. Zwykle spłacano ratami, jak Tymowski Jurowi (Jerzemu) Mnichowi w Lewoczy (1615 r.), któremu należne za wina 400 złp. odsyłał częściowo po kilkadziesiąt złp. i więcej, jużto przez swoją czeladź, jużto przez różnych spławników — lub też ulubionym dla kupców sandeckich środkiem „upłaty“, t. j. towarami. Tak kupując w r. 1609 od Janusza Deżeffiego 30 beczek po 36 złp. 19 gr., odsyłał mu należytość przez jakiegoś „chodaka“ (chłopaka) z Czyrny po sto kilkanaście i sto kilkadziesiąt złp., a za resztę dawał sukna, korzenie i achtel piwa. Tak samo w r. 1614 znowu panu Deżeffiemu za 6 beczek wina,