prócz pieniędzy, posłał sukna i 4 beczki śledzi. Podobnie płacił towarem pan Zygmunt Stradomski, podstarości sandecki, kiedy wchodził w spółkę win z Tymowskim, którą uskutecznili w r. 1622, dając do niej gotówką 200 złp. — z otrzymanych bowiem w roku zeszły w spółce sukiennej 34 postawów sukna morawskiego, wziął zaraz 4 postawy czerwonego a 2 zielonego i dał je Węgrzynowi za wino. Tak samo w r. 1625 z zakupionych w powtórnej spółce sukiennej od tego samego kupca 34 postawów sukna, znowu za wina zapłacił Węgrzynowi z Preszowa 15 postawami. — Odwrotnie robili kupcy węgierscy: Baldizar[1] Sekiel w Hunsdorfie za sukna i korzenie płacił winem, którego w r. 1614 przysłał 2 beczki; a gdy znowu w r. 1616 Tymowski kupił od niego 9 beczek, dług tegoż w kwocie 106 złp. 17 gr. został zadatkiem na to wino.
Do okoliczności wpływających na ceny win, już nie po jakich je kupowano na Węgrzech, ale po jakich je kupcy sandeccy odbiorcom swoim sprzedawali, należały przedewszystkiem koszta przywozu do Nowego Sącza. Przywóz ten, jak powiedziałem, odbywał się w sposób dwojaki: lądem i wodą. Dyaryusz Tymowskiego podaje nam dosyć dokładnie obraz jednego i drugiego, szczęśliwym trafem obe razy z jednego i tego samego miejsca, t. j. z Torysy, własności pana Janusza Deżeffiego. Z tego opisu zyskujemy jasne wyobrażenie, iż koszta takiego przywozu w obu wypadkach były wcale znaczne.
Co się tyczy przywozu lądem, już powyżej wspomniałem, że w owych czasach drogi nie były wcale wygodne i bezpieczne, dlatego też wymagały wielkiej przezorności i doświadczenia, aby uniknąć wszelkich grożących niebezpieczeństw. To też Tymowski podnosi tę okoliczność, iż, kiedy w r. 1615 zawarł pierwszą spółkę z panem Jędrzejem Jordanem, ruszyli na Węgry podwodą doświadczonego sołtysa muszyńskiego. Tu w Torysie, kupiwszy od Istwana Peregrina 24 beczek po 111 złp., pobyt ich kosztował („strawili“) 3 złp. Od pana Peregrina otrzymali fury i przewodnika, Węgrzyna „dobrze świadomego dróg“, a same fury kosztowały do Nowego Sącza 96 złp., t. j. po 4 złp. od beczki. Jechali na Koszyce, Drynów (Somos), Preszów, Sobinów[2], Nowąwieś, Petrowianiec (Pètermezö), a wierny i doświadczony zięć Tymowskiego, Stanisław Mączka, jechał przy winie, nie odstępując ani na krok. Wydatki w drodze, oprócz wszelkich opłat i my, wynosiły 17 złp., razem