wadzał wino wspólnie z Melchiorem Krosnerem, cyrulikiem; ale także z okoliczną szlachtą, która, widząc w tem znaczne zyski, nie wahała się dla nich na chwilę zapomnieć na wszystkie przesądy i wzbraniające im tego prawa, i podobnie jak przy handlu suknem, przystępowała chętnie do takich kupieckich spółek winnych. Sam Tymowski w przeciągu 15 lat (1610—1624) zawierał takich spółek aż ośm, z których 3 były właśnie z panami szlachtą z okolic Nowego Sącza, reszta zaś z kupcami i mieszczanami.
Ale w takich spółkach dawał się nieraz czuć dotkliwie brak gotówki, dlatego kupcy sandeccy w tym wypadku ciekali się do jedynego środka ratunku, jakim było zaciąganie pożyczki. Tymowski nie przemilcza ani razu, ilekroć znalazł się w podobnem przykrem położeniu; lecz utrzymując przyjazne stosunki z okoliczną szlachtą i sam udzielając jej kredytu, pomagał sobie jej życzliwością i znajdował zawsze u niej pomoc pieniężną. Pożyczki te nie wynosiły wprawdzie nigdy więcej jak 400 złp., ale też zato nie słyszymy wcale o żadnych procentach. Tak kupując w spółce z Jędrzejem Jordanem 24 beczek po 111 złp. w Torysie (1615 r.), pożyczka na nie 400 złp. od pana podstarościego, Sebastyana Gładysza, który później potrosze wybierał pieniędze swoje. Podobnie w r. 1620, kiedy zanosiło się na wojnę z Turkami i cała szlachta ściągała pod swoje chorągwie, Tymowski, zamierzając zakupić wina w większej ilości, pożycza od pana podwojewodzego, Zygmunta Stradomskiego, również 400 złp., na które jednak musiał się zapisać wraz z żoną.
Tylko takie spółki, rozporządzając większymi kapitałami, były w możności płacić od razu gotówką, a więc też kupować taniej: dlatego też w takich spółkach kupowano albo w nierównie większej ilości, n. p. w spółce z Janem Łykawskim 71 beczek (1621 r.), a z Jędrzejem Jordanem 41 beczek (1624 r.), albo nierównie kosztowniejsze i lepsze, jak z tymże panem Jordanem 24 beczek aż po 111 złp. (1615 r.), lub z Tomaszem Pytlikowiczem 12 beczek, ale wina starego doborowego (1619 r.), którego cena musiała też być bardzo wysoka.
Kupcy sandeccy, kupując wina na Węgrzech, sprowadzali je czasami dla drugich osób, jak n. p. Tymowski w r. 1609 dla pana Lisowskiego z Szalowej 4 beczki po 42 złp. od Istwana Kajdasza z Koszyc, a w r. 1613 dla „mnichów“ (Franciszkanów) 1 beczkę za 33 złp. od Istwana dyaka (z miejsca nie podanego), albo Zygmunt Gądek w r. 1633 dla Jana Wojakowskiego, czego niezawodnie nie podejmowali bez pewnego zysku. Lecz nierównie częściej i pra-
Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/423
Ta strona została przepisana.
— 170 —