Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/433

Ta strona została przepisana.
—   180   —

i przejmowali wzajemne długi: Węgrzyni Rogalskiego na Spiżu, a on ich w Nowym Sączu. W r. 1651 wciągnął Rogalski Kitlicę, podwójciego, do spółki winnej, wystawiając mu ogromne korzyści, jakich należało się spodziewać słusznie w tych czasach wojennych, kiedy szlachta wojując, zjeżdżając się i sejmikując, wypijała ogromną ilość wina. Więc Kitlica dał 440 złp., wymawiając sobie zysk i prosząc, aby, sprzedawszy wino, zakupił mu za jego 440 złp. pieprzu w Warszawie i odstawił do Nowego Sącza. Rogalski przyrzekł, wziął pieniądze, pojechał na Węgry, i nakupiwszy wina, wpakował je na tratwy Stanisława Jamińskiego, kupca sandeckiego, i popłynął z niem do Warszawy. Wino sprzedał korzystnie, poczem wedle woli Kitlicy kupił pieprzu za 440 złp. i chciał zaraz wracać. Ale niepodobna było, gdyż żaden woźnica nie chciał się podjąć drogi wśród rozcieczy wiosennej. Musiał więc pieprz złożyć na składzie i powrócił do Sącza. Nie rad był temu Kitlica, że mu nie przywiózł pieprzu. Słysząc zaś o wielkim zysku z wina, żądał swojej części t. j. 200 złp. i zapozwał go sądownie. Rogalski zeznał względem pieprzu, iż go musiał zostawić w Warszawie, obiecując tego świadkami dowieść; co się zaś tyczy zysku, odpowiedział z przekąsem, że człek katolicki nie może brać lichwy[1].

Lecz handel Nowego Sącza obejmował nie tylko miasta i okolice, z któremi łączyła go naturalna droga wodna, t. j. spławny Dunajec, rozciągał on się także i w dalekie strony wschodnich ziem Polski. Ważnym stamtąd artykułem handlowym były ryby lwowskie.[2] Tak nazywano w XVI. i XVII. wieku wyzinę i szczuki czyli szczupaki, które przy różnych biesiadach, czy to zamkowych czy też mieszczańskich, nie poślednią odgrywały rolę. Dlatego kupcy sandeccy, jak Marcin Janik w r. 1570[3], jeździli po nie do Lwowa i znaczny niemi prowadzili handel, nawet do Węgier, gdzie w Kesmarku niejaka Demianowa brała je wraz z śledziami dla pana Stefana Tökölego (1614 r.). Cena szczupaka była dość wysoka, gdyż w r. 1659 płacono w Nowym Sączu za 4 szczupaki 7 złp. Względem tych ryb sprowadzanych zastrzeżono w ustawie wojewodów krakowskich: Jana Firleja z r. 1573, tudzież Mikołaja Firleja z r. 1589, „aby żaden więcej, jeno dwie warstwy karpi lub linów między szczupakami, w beczkę lwowską kłaść nie śmiał, także i lubelską[4].“ Mimo to działy się nadużycia i handel ten narażony bywał

  1. Act. Consul. T. 61. p. 210.
  2. O handlu rybnym, prowadzonym hurtownie i na wielką skalę przez kupców lwowskich w XVI. i XVII. w., zob. rozprawę Wład. Łozińskiego: Leopolitana w Kwartal. hist. rocz. IV. str. 443 et sequ.
  3. Act. Scabin. T. 14. p. 263.
  4. Niemcewicz: Zbiór pamiętn. histor. T. III. str. 340. — Ulanowski: Kilka zabytków ustawodawstwa. Archiw. komis. prawn. T. I. str. 121.