Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/443

Ta strona została przepisana.
—   190   —

czasu do czasu zjeżdżał do Nowego Sącza poborca dla odebrania składnego i czopowego, a miasto gościło go, jak mogło. Trudno jednak było oszukać poborcę, bo panowie rajcy sprawę z czopowego pod przysięgą zdawać musieli, o czem często wspominają zapiski grodzkie. W r. 1626 zanotowano w księdze wydatków miejskich: „Na przywitanie Imci pana Białobrzeskiego, dworzanina Jego Królewskiej Mości, administratora składnego winnego Małej Polski, za łososia 8 złp. 9 gr.“ Pan Białobrzeski, uraczywszy się łososiem i popiwszy wina, pozwał miasto o zapłacenie 2.000 złp. składnego i czopowego winnego[1].

Skoro więc owe przywileje, takie miastu przynosząc korzyści, tyle przyczyniły się do podniesienia jego dobrobytu i dochodów, nic więc dziwnego, że Sandeczanie, prowadząc tak rozległy i ożywiony handel ze Spiżem i innemi miastami polskiemi, przestrzegali ich jak najpilniej i najgorliwiej, aby nie ponieść w nich najmniejszego uszczerbku. Ale też z drugiej strony znowu te przymusowe opłaty frachtowe i opłaty składnego prowadziły do wszelkich możliwych zabiegów uchylania się od nich, t. j. do omijania miasta czyli przemycania towarów. Tego jednak wzbraniały najwyraźniej nie tylko już nadane, ale jeszcze osobne przywilej królewskie, zastrzegające zapewnionych miastu dochodów i korzyści, mianowicie Zygmunta III. z r. 1620, ażeby wszelkie przemycane i zatrzymane towary przypadały nie skarbowi królewskiemu, lecz wyłącznie spalonemu Nowemu Sączowi, na naprawę murów i baszt miejskich; oraz Władysława IV. z r. 1645, którym przykazał kupcom, jadącym z Węgier z towarami do Polski, aby koniecznie jechali drogą na Sącz, a nie mijali myt jego, pod karą utraty towarów swoich[2]. Dlatego w poczuciu swojego prawa i w obronie swoich korzyści, oparci na tych przywilejach mieszkańcy Nowego Sącza, przedsiębrali jak najenergiczniejsze usiłowania w celu zapobieżenia temu przemycaniu lub odzyskania poniesionej straty. Te obustronne zabiegi, z jednej strony przemycania a z drugiej przeszkadzania temu, tworzą osobną ważną rubrykę w handlu Nowego Sącza i jego historyi,

  1. Distributa f. 84, 89.
  2. Nie pierwsze to zresztą tego rodzaju rozporządzenie. Już bowiem w r. 1551 z polecenia Wawrzyńca Spytka z Zakliczyna Jordana, podskarbiego wielkiego koronnego, kasztelana sandeckiego, ogłoszonego w Łącku, Barcicach i Limanowej, że komory celnej nowosandeckiej nie wolno omijać z towarami, pod utratą tychże towarów. Act. Castr. T. 5. p. 264.