Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/447

Ta strona została przepisana.
—   194   —

Później nieco znowu dostał 10 złp., ale bo też pochwycił z miedzią samego Janusza Gosslara, owego wójta z Wlaszek spiskich, który niedawno z Nowym Sączem zawierał ugodę. Także Adama Bednarza, mieszczanina z Lubowli, pochwycono z miedzią, który, wykupując ją, zapłacił miastu 40 złp.[1].
Takie ścigania omijających skład sandecki rozciągały się nawet aż do Dobrzyc w jedną, a do Dukli w drugą stronę, jak świadczą akta miejskie. I tak w r. 1626 zanotowano w księdze wydatków miejskich: „Woźnemu i szlachcie, którycheśmy słali na pisanie Jegomości pana Stanisławskiego, imieniem Jegomości pana podczaszego koronnego, do Dobczyc aresztować miedź węgierską, z którą minąwszy skład sandecki przejechali, dało się na strawę z końmi i za powinność ich 6 złp. 20 gr.“ A w r. 1629: „Mieszczanom, którzy jeździli z sołtysami, goniąc miedź przemycaną przez skład tuteczny na Krosno ku Dukli dla zabrania jej, dało się na strawę i kontentacyi 20 złp.[2].“
Oprócz pomienionych, dalszym czynnikiem, należącym także do nadzwyczaj ważnych dla podniesienia handlu Nowego Sącza, były jarmarki. Z tych jedne były zamiejscowe, na które kupcy sandeccy udawali się ze swymi towarami, drugie zaś miejscowe, jarmarki sandeckie, na które znowu zjeżdżali się kupcy obcy z miast innych.

Że kupcy sandeccy w takich jarmarkach zamiejscowych brali udział na całym obszarze Rzpltej, rozwożąc swoje a kupując obce towary, najmniejszej nie ulega wątpliwości, chociaż tylko o niektórych częstsze znajdujemy wzmianki. Takimi są: w Lipnicy, Wojniczu, w Gorlicach na Najśw. Pannę Maryę Siewną[3], w Ciężkowicach na św. Krzyż, na które rozwozili sukna. Następnie sławne na całą Polskę jarmarki na św. Mikołaj w Lublinie, o których mamy bliższe szczegóły, mianowicie że kupcy sandeccy sprzedawali tutaj całymi snopami gotowe blaszki czyli ostrza do szabel, oraz klinki ze stali węgierskiej, sprowadzane z Lewoczy. Ważniejszym jednak nierównie i intratniejszym towarem tych jarmarków była miedź, którą transportowali na wozach albo spławiali wodą, a wraz z nią także inne towary, jak sierpy, sukno i śliwy suszone. Obok lubelskich znajdujemy także wzmiankę o jarmarkach w Jarosławiu, dokąd w zastępstwie Tymowskiego jeździła żona jego, pani Krystyna (1612 r.).

  1. Percepta f. 165.
  2. Distributa f. 105, 153.
  3. Tak nazywa lud po dziś dzień jeszcze uroczystość Narodzenia Maryi 8. września.