Wreszcie wspomniane są jeszcze jarmarki w Żmigrodzie, na których sprzedawano materye tureckie, przywożone z Węgier, tudzież sukna, zwłaszcza karazye[1].
Z jakiemi niebezpieczeństwami i przykrościami połączone były takie podróże jarmarczne w owych czasach, i jakich wymagały ostrożności, przedstawia żywo opis podobnej wyprawy do Muszyny.
W dzień Przeniesienia św. Stanisława (27. września) 1632 r. spieszyli kupcy sandeccy do Muszyny na jarmark świętomichalski. Towar wieźli na wozach, a sami szli obok uzbrojeni w szable i rusznice, a trzymali się kupą, boć to było niebezpiecznie przed zbójcami, którzy na gościńcu zasiadali i ludzi obierali z mienia. Jechał Wojciech Tymowski, cyrulik, Wawrzyniec Sławiński, kramarz, Stanisław Zabrzeski, czapnik, Jan Sajdakowicz, rymarz, Marcin Żeglecki, tkacz, i inni, a naostatku zdążali Zygmunt Gądek alias Siedlecki i żona jego Zuzanna, kramarze. Kiedy ci ostatni przyjechali na wielkie błoto pod nawojowskim zwierzyńcem, wywróciła się kolasa z towarami i panią Gądkową, a gdy wjechali w olszynę maciejowską[2], Sławiński strzelił z pistoletu dla postrachu zbójców[3].
Jarmarków miejscowych corocznych w Nowym Sączu, na mocy dawnych przywilejów królewskich, aż do końca panowania Zygmunta III. było dwa: na św. Maciej (24. lutego) i na św. Małgorzatę (13. lipca). Do tych przybyły w epoce obecnej jeszcze 2 nowe jarmarki, które obydwa w troskliwości swojej o rozwój handlu i pomyślność miasta ustanowił Władysław IV. Pierwszy owym przywilejem z r. 1633 na dzień Przeniesienia św. Stanisława (27. września), drugi wspomnianym również przywilejem z r. 1639 na dzień św. Wojciecha (23. kwietnia). Jan Kazimierz, potwierdzając w r. 1649 ten przywilej poprzednika swego na jarmark coroczny na św. Wojciech, rozporządził, że wszystkie jarmarki, odbywające się w ciągu roku, mają trwać tylko przez 3 dni; po upływie zaś tych 3 dni żaden kupiec obcy nie śmiał towarów swoich wystawiać na sprzedaż, pod karą utraty towarów, z wyjątkiem mieszczan sandeckich. Według tegoż samego przywileju królewskiego wolno było przybywać każdemu na te wszystkie jarmarki, z wyjątkiem samych tylko żydów, tak dalece że żaden żyd na jakikolwiek jarmark w Nowym Sączu ani pokazać się z towarami swymi, ani ich na sprzedaż wystawić nie mógł, pod utratą tychże[4].