Trzeci zastęp dłużników nosi godło: „Starzy dłużnicy jakoby też ze starych snopów gorzałka(!).“ Tu pierwszym: zegarmistrz Sebastyan, który ledwie 1 złp. odrobił, naprawiając Tymowskiemu hakownicę; dwaj rajcy: Stan. Pełka i Stan. Strasz; pan Studzieński, co zostawił zbroję; młynarz z Lipnicy; dwóch ze szlachty: Przecław Wiktor i Gabryel Gładysz; a wkońcu sam wielmożny pan Stanisław Lubomirski, starosta grodowy sandecki (1597—1613), skrzypek jego Stan. Ługowski, i żyd jego poufny Wulf z grodu. „O Jezu mój najdroższy! nadziejo smutnej duszy!“ temi słowy zakończył ów gorzki rejestr, bo takie pobożne westchnienie o zmiłowanie Boże wywołali w kupcu owi „starzy łotrzy i dłużnicy.“
Kiedy nawet osoby bogate tan nadużywały udzielonego im kredytu, a niepunktualność, lekkomyślność lub niesumienność dłużników narażały go na dotkliwe straty, popadł sam (1610 r.) w kłopoty pieniężne. A było to właśnie w rok później, kiedy za ową ogromną sumę zakupił miedzi w Lewoczy, na której tak mało zyskał. Z konieczności musiał sprzedać ową jatkę szewską, którą to nabył jeszcze dawniej za niewypłacone towary. Kupił ją Wojciech Jawor, szewc, za 22 grzywny (35 złp. 6 gr.), lecz wypłata na raty. Ale cóż to mogło znaczyć w jego położeniu? Punktualność jednak płatnicza i rzetelność kupiecka Tymowskiego wyrabiały mu powszechne zaufanie i jednały kredyt, nawet w szerszem kole poza obrębem kupieckiego świata. Tak na szczęście przyjechał ks. Jan Gładysz z Grybowa, łaskawy zawsze na dom Tymowskiego i żony jego Jadwigi, przywiózł z sobą 380 złp., prosząc małżonków, aby mu je przechowali, czego naturalnie nie odmówili. Później pożyczył jeszcze 400 złp. szpitalnych grybowskich i tak im dopomógł, bo pieniądze nie próżnowały, a kupiec na zawołanie potrosze oddawał gotówką i towarem. Również i pan podsędek, Adam Rożen, pożyczył mu 100 złp. Tylko Jan Lutosławski, pisarz grodzki, zawiódł, bo obiecał dług oddać, tymczasem umarł i nic nie zapłacił. Zawiedziony Tymowski pod rachunkiem jego dopisał: „Umarł, nie oddał, wisus z niego!“ i wpisał go w poczet „starych dłużników, co to jakoby ze starych snopów gorzałka.“
Umarła też w tym samym roku i żona Tymowskiego, pani Jadwiga. Kiedy stroskany kupiec w nieszczęściu swem całą nadzieję pokładał w miłosierdziu Bożem i w tym duchu uczucia swe w dyaryuszu zapisał, nadszedł właśnie do sklepu następca Jana Lutosławskiego, Imci pan Jakób Chwalibóg z Ropy. Widząc kupca strapionego, cieszył go i obiecał jeszcze być na jego weselu, nabrał towaru, zapłacił i zostawił jeszcze kilkadziesiąt złp. nadwyżki.
Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/453
Ta strona została przepisana.
— 200 —