Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/454

Ta strona została przepisana.
—   201   —

Ks. Gładysz, jak za pierwszej żony był przyjacielem domu, tak i teraz (1611 r.) nie usuwał się bynajmniej. Pieniędzy nie odbierał, owszem, co nadebrał towarem, zapłacił i zaokrąglił do 500 złp. Pan Zygmunt Stradomski, widząc także potrzebę kupca a nie mając sam pieniędzy, postarał się o nie u swego brata Olbrachta, który na jego słowo i ręce przysłał 397 złp., i pożyczył Tymowskiemu na kilka miesięcy, t. j. od 11. marca do 24. czerwca. Kupiec nie posiadał się z radości, bo pieniędzy potrzebował, i bezzwłocznie kupił za nie od Krzysztofa złotnika w Lublinie miedzi, poczem uiścił się na termin i zyskał jeszcze większe zaufanie.
Największy jednak kredyt pieniężny znalazł u swojej drugiej żony Krystyny Adamowiczównej, którą, jak to przepowiedział pan pisarz grodzki, Jakób Chwalibóg, poślubił niedługo po śmierci pierwszej żony. Od niej otrzymał w maju 1612 r. gotowych pieniędzy przeszło 700 złp. na zapłacenie za sukna Samuelowi Cyrusowi, kupcowi krakowskiemu, a już w sierpniu dała mu znowu na sierpy Wacławowi Morawcowi 230 złp., a Stanisławowi Dzierzwie 150 złp.; z jej także pieniędzy, odebranych od Jana Żelaska w Gorlicach, zapłacił ks. Gładyszowi 200 złp. Tak pani Krystyna zaraz w dwóch pierwszych latach pożyczyła 1.500 złp., czem ułatwiła mu nie tylko spłacenie długów, jakie narobił w czasie choroby pierwszej żony Jadwigi, ale także odbudowanie się po nieszczęsnej pogorzeli miasta. Lecz w r. 1613 więcej dać nie chciała, wymawiając się, że płaci obce długi a i tamta jeszcze suma nawet nie zabezpieczona jej dzieciom; na usilne jednak prośby otrzymał od niej na jarmark lubelski 186 złp., a chcąc okazać swą wdzięczność, zapisuje jej w swej księdze całą sumę 1.700 złp. na wszystkiej majętności swojej i zabezpiecza ją dożywotnie, a po śmierci dzieciom jej własnym.
Mimo to kłopoty pieniężne Tymowskiego jeszcze i teraz nie ustały. Reputacya jednak, jaką miał u szlachty, zjednała mu nowy kredyt u samego pana podstarościego, Sebastyana Gładysza ze Stróży, który (1615 r.) pożyczył mu 400 złp. na wino, a pieniądze później wybierał potrosze gotówką, albo kazał sobie kupić różne przedmioty, jak łańcuch złoty, czapkę, kobierzec, Jejmość zaś po kilkanaście złotych przez swą pannę. Jeszcze większem szczęściem była znajomość z panem Zygmuntem Stradomskim, który swem zaufaniem zaszczycał Tymowskiego ciągle dalej, a ten borgował chętnie, choćby na 130 złp. Zato pan Stradomski jeszcze dwukrotnie pomagał mu pożyczkami, teraz już z własnych pieniędzy: raz (1617 r.) 400 złp., a pani Krystyna, odwzajemniając się, sprawiła chrzciny córce pani podstarościny, co nawiasem mówiąc, kosztowało