wiece. Na dole zaś, okrom innych lokalności, było „prawo“ w dużej izbie pod izbą radziecką, z podobną izdebką jak skarbiec. Tu sądził wójt i surowa ławica, czyli ławnicy, a przed zawyrokowaniem chodzili na ustęp, czyli prywatną naradę, do izdebki. Jak obok radzieckiej izby skarbiec i dzwonek, tak do izby wójtowskiej przypierały więzienia, mianowicie groźna „szatława“, czyli katownia podziemna, gdzie na torturach męczono i badano winowajców — i zwyczajny „kabat“, czyli lżejsze więzienie ratuszne. Był też sklep murowany (ubikacya sklepiona) na samym dole ratusza, tak zwany „cekauz“, t. j. skład na armatę ratuszną, proch i inne rynsztunki wojenne, o czem znajduję wyraźną wzmiankę w księdze wydatków miejskich pod rokiem 1608[1]. Lecz już w r. 1615 zesłani komisarze królewscy przykazali, „aby prochy były odtąd z ratusza zniesione i w miejscu odosobnionem i od rynku od ległem chowane, a to dla jakiego uchowań Boże! niebezpieczeństwa, pod karą 600 złp.“[2]. Okna, tak w izbie radzieckiej jako i wójtowskiej, były oszklone matem i okrągłemi szybkami, oprawionemi w ołów, jak świadczą zapiski pod r. 1659. „Za półtorasta szyb weneckich na okna do izby wójtowskiej 3 złp. 9 gr., od roboty błoniarzowi od tychże okien 5 złp.“[3].
Na wieży ratusznej był umieszczony zegar bijący, który nakręcał zegarmistrz miejski i pobierał za ten trud kwartalnie 24 gr. — rzadko kiedy 1 złp. — osobno na oliwę do zegaru 6 gr.; prócz tego miał wolne pomieszkanie w osobnym „domku zegarmistrzowskim“ w bronie węgierskiej. Na tej wieży ratusznej w małej izdebce, opatrzonej piecem kaflowym, czuwał trębacz, wytrębując godziny uroczystości lub trwogi miejskiej. Zwyczaj trąbienia hejnałów z wieży ratusznej odległej sięgał przeszłości. Już bowiem w r. 1558 znajduję wydatki na miejskiego trębacza (tibicinator). W trzy lata potem (1561) sławetni rajcy zgodzili na rok niejakiego Józefa Nieszkowskiego, mieszczanina sandeckiego, „ażeby na surmie czyli szałamai trzy razy dziennie: o świcie, w południe i na dobranoc wygrywał; po każdem zaś wybiciu godziny na trąbie się odzywał“, zaco płacono mu tygodniowo po 20 gr.[4] — W XVII. wieku pobierał zato trębacz miesięcznie 4 złp. — czasami 5 złp. 10 gr. — rzadko kiedy 8 złp.; miał przytem wolne