gonię i piechotę. Dragonia złożona była z samych prawie sołtysów ruskich i wołoskich, piechota zaś z Spiżaków, po większej części Niemców. Stawało to wojsko załogami w dwóch potężnych zamkach: w Lubowli i Wiśniczu, które leżały przy głównej drodze, łączącej przez Nowy Sącz Kraków z Węgrami, a tem samem stanowiły dwa obronne punkta nie tylko Małopolski, ale i całego Spiża. Murów fortecznych wiśnickiego zamku broniło 80 dział z puszkarzami i amunicyą; w zamku prowiantu bywało zawsze na 3 lata, a piechoty wybranej z 400 włości[1]. Dwór Stan. Lubomirskiego składał się z 6.000 sług i wojskowych, a w czasie wojny 9.000 miewał pod bronią[2]. Zamek lubowelski miał także stałą załogę, złożoną, oprócz licznych dział, ze 150 jezdnych i 100—150 piechurów, jak świadczą konstytucye sejmowe z lat 1586, 1609, 1658 i 1670[3].
Rok w rok zmieniali się żołnierze, jedni wracali do domu, drudzy do Lubowli lub na Wiśnicz, gdzie dla nowozaciężnych doskonała była szkoła[4] pod okiem samego pana wojewody lub którego z jego synów. Mieszczanie nowosandeccy nie uskarżali się na tę dragonię i Spiżaków, boć to byli poddani wojewody powszechnie czczonego, zresztą potulni i nie swawolni. Więc im też miasto zwykle dawało po kilka wierteli owsa dla koni, gorzałki i piwa dla szeregowców, a wina i pieczeni dla pana porucznika. Wzamian życzliwości, kiedy trafili na jaką uroczystość kościelną, mianowicie na Boże Ciało, to nawet nieproszeni przychodzili trębacze dragońscy i przez cały obchód po mieście trąbili co siły na chwałę Bogu a na zbudowanie pobożnych Sandeczan, którzy im to zwykle datkiem pieniężnym wynagradzali. Albo, kiedy właśnie przypadało wojenne okazowanie czyli monstra, zwykle podczas jarmarku na św. Małgorzatę, to już nic nie pomogło, pan porucznik czy rotmistrz musiał
- ↑ Czermak: Młodość Jerzego Lubomirskiego. Kwartal. histor. rocznik VIII. str. 40.
- ↑ Gołębiowski: Domy i dwory, str. 198—199. Warszawa 1830.
- ↑ Kożuchowski: Konstytucye i przywileje koronne od 1550—1726. W Mokrzku 1732.
- ↑ W latach 1638—1640 odlewano tamże różnego kalibru działa, jak pisze Grabowski: Dawne Zabytki Krakowa, str. 119.
„Piękny to widok, gdy przed wrogów tłumem,
Rozwiną skrzydła na barkach sokole,
I jako ptaki głuszą skrzydeł szumem.“
Dragonia czyli Arkebuzery podobnie jak husarze ciężko uzbrojeni byli, lecz zamiast kopii byli w strzelbę krótką i długą opatrzeni, a w razie potrzeby pieszo się bronili lub nacierali.