Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/73

Ta strona została przepisana.

wszy, zwyczajem swym żądała „stacyi“, t. j. jadła i picia. Zapytano ich, kto im stacyę naznaczył i gdzie mają pismo? Niebawem wywiązała się bójka, a narzędziami jej były z początku pięści, a później ławy i stoły połamane. Coraz więcej mieszczan i Wołoszy mieszało się z sobą, już nawet lonty zaczęli kurzyć, i Bóg wie, do czegoby było przyszło, gdyby nie nadspodziewana pomoc.
Porucznik starościńskiej chorągwi pancernych[1], urodzony Paweł Borzęcki, odebrawszy rozkaz pospiesznego pochodu przeciwko Kozactwu, wysłał towarzystwo pod dowództwem Jędrzeja Krukiernickiego, sam zaś pognał na Wiśnicz po ostateczne rozkazy wojewody krakowskiego i starosty, syna jego. Odebrawszy naukę i pieniądze na zaciąg drugiej chorągwi, która się w Starym Sączu zbierać miała, kwapił się z powrotem, i właśnie wjechał w miasto podczas wspomnionej bójki na Trębaczykówce. Nie namyślając się długo, wezwał kilku pancernych, co mu towarzyszyli, i sam buzdyganem[2], a oni płazem szable i kopytami koni przywracali spokój i porządek, najprzód przed gospodą, potem w sieni, a mieszczanie kończyli w izbie, skąd piechota wołoska oknem i drzwiami uciekała, krzycząc po swojemu: „Joj pro Boha!“ Porucznik piechoty, nieobecny, nadbiegł także, i zgromiwszy należycie, wywiódł ich na przedmieście, gdzie niebawem świeże gwałty i rabunki rozpoczęli.

Porucznik Borzęcki stanął naumyślnie gospodą na Trębaczykówce, a mieszczanie całą noc stali pod bronią. Bramy miasta zawarli, przyczem się pokazało, że u zwodu węgierskiej bramy dwóch łańcuszków nie było, a wrzeciądz i skobel zepsute, więc dano nowe. Natychmiast wysłano gońca do wojewody, donosząc o zbytkach Wołoszy. Gońcem był wspomniony bromny, Matyasz Zięba. Nie miał jednak na czem pędzić, więc mu najęto konia i dano poczestne. Kiedy się zaś wszystko uspokoiło i porucznik, sprawiwszy co miał, odjechał, zapisał Stanisław Kopeć do księgi wydatków:

  1. Pancerni, Petyhorcy czyli Czemeryssy, okryci byli pancerzem kolcowym, czyli koszulą drucianą, kolczugą zwaną. Mieli tarcze i szyszak zwyczajny, który również dla postrachu zdobili skrzydłami i piórami ptaków; opatrzeni byli krótszą kopią z chorągiewką, łukiem i strzałami, szablą krzywą i pistoletami. Ta kawalerya nazywała się także Towarzyszami, i zamiast skór zwierzęcych nosili na sobie burki, czyli płaszcz z grubego burego sukna.
  2. Buzdygan — laska z gałką na końcu kształtu gruszki, podłużnie pokarbowanej; buzdyganów używali wyłącznie regimentarze, pułkownicy, rotmistrze, porucznicy, chorążowie.