Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/74

Ta strona została przepisana.

„Słaliśmy Matyasza Ziębę z supliką do Imci pana wojewody, z strony Wołoszy, którzy szkodę robili po przedmieściu. Dałem mu na strawę 3 złp., od najmu konia 15 gr.“
„Za dwa łańcuszki u zwodu w węgierskiej brami i za wrzeciądz z skoblem dałem kowalowi 2 złp.“
„Zapłaciłem, co porucznik Imci pana starosty strawił w gospodzie na Trębaczykowskiem, 2 złp. 18 gr.“
„Dałem na świece, gdy cechowie odprawiali wartę w nocy, 6 gr.“[1].
Sławetny zaś Czechowicz zawezwał panów rajców, aby uczynili odlędziny spustoszenia gospody. Jakoż wysłali sługę miejskiego, który na żywe oczy swoje oglądał i zeznał[2]. Poczem gospodarza Trębaczykówki posprawiał nowe błony w okna i ławy nowe i drzwi, a nawet wielką nową kowaną bramę do sieni zajezdni sprawił. A kiedy już była ukończoną, kazał na niej wymalować dwie postacie w naturalnej wielkości: mieszczanina i żołnierza, jak piją do siebie. Nad nimi zaś umieścił napis, z którego podanie nie ocaliło, jak tylko wyrazy: „Napijmy się, nie bijmy się.“ Szczątki tych postaci i napisu dotrwały do roku 1840 któregoś.
Wkrótce przejeżdżała szlachta zbrojna przez Nowy Sącz ku Staremu Sączowi, jako towarzystwo dalszego zaciągu, a mieszczanie nowosandeccy uraczyli ich garncem wina za 2 złp. 12 gr. Trwoga jednak wzmagała się. Ubogi żołnierz postrzelony przywlókł się od pobojowisk do Sącza i opowiadał, że Lwów oblężon, a Kozacy pod Zamość i ku Warszawie ciągną; że Przeworsk, Rzeszów, Leżajsk, Sokołów, i mnóstwo wsi i miast spalone, bo Chmielnicki z Tatarami się pobratawszy, wspólnie morduje i pali. Wieści te smutne aż nadto stwierdzili OO. Dominikanie, uciekający z Rusi a szukający przytułku w Nowym Sączu[3]. Pod tak smutnemi wróżbami rozpoczynało się panowanie Jana Kazimierza.




  1. Distributa f. 66.
  2. Act. Consul. T. 58. b. p. 356.
  3. Distributa f. 65, 68.