Strona:Jan Sygański - Wyroki ławicy sandeckiej.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

raz też major Liktyn wziął kilkunastu pachołków szwedzkich i wraz z Siemichowskim udali się do kollegiaty. Zawołali dzwonnika Nikburowicza, kazali sobie otworzyć i weszli do grobów pod kaplicą św. Jakóba. Trumny zamożnych mieszczan stały tu obok siebie. Naprzód Wawrzyńca Sławińskiego kupca. Druga i trzecia były trumny żon niegdyś aptekarza, Szymona Wolskiego. Czwarta była Popkównej, córki niegdyś szafarza miejskiego. Siemichowski zaglądał do różnych skórzanych tłumoków, otwierał kolejno dno trumien i kopał je nogą. Na palcu jednego umarłego znalazł pierścień i zdjął, chciał tak samo drugi pierścień zdjąć i urwał innemu umarłemu palec. A gdy go zato potem księża gromili ostro: „Zły człowiecze, niedawnoś zabił człeka, uciekłeś do kościoła i kościół cię zachował. Teraz nachodzisz kościół i łupisz, nie pamiętasz na Pana Boga“, odrzekł na to Siemichowski zuchwale: „Nie chcę ja być zdrajcą, przysięgałem na wierność królowi szwedzkiemu i nie chcę go zdradzać“. W wielkim kapłańskim grobie, z wierzchu dwóch trumien oderwał blaszki napisowe, a widząc, że są cynowe, wyrzucił je na wierzch. Były to epitaphia księży: Bartłomieja Fuzyoryusza[1] († 1637) i Stanisława Rozmusowicza († 1645), pracowitych sług Bożych niegdyś kościoła tego, uśpionych snem wiecznym. Świadkami tego przerażającego widowiska byli i zeznali potem przed urzędem radzieckim: Wawrzyniec Szydłowski, rajca miejski, Marcin Nikburowicz, dzwonnik, Sebastyan Rozborowicz, grubarz i Mateusz Treliński, przedmieszczanin.

Po wypędzeniu Szwedów z Nowego Sącza w dzień św. Łucyi 13. grudnia 1655, pod wodzą Felicyana Kochowskiego[2] i Krzysztofa Wąsowicza, nastały w mieście spokojniejsze chwile. Panowie rajcy, podziękowawszy P. Bogu za ocalenie wiernego miasta i załatwiwszy jeszcze inne najpilniejsze gospodarcze sprawy, zwrócili całą uwagę swoją na zbrodnię Siemichowskiego, pochwyconego w czasie porażki szwedzkiej. Rada miejska stosownie do przepisów prawnych, zbrodniczą sprawę Siemichowskiego odesłała do sądu wójtowskiego. Pomimo nadchodzących świąt Bożego Narodzenia i feryj sądowych, zasiadł bezzwłocznie wójt z ławnikami na gajny sąd wielki wyłożony. Sławetny Jakób Świechowicz, instygator radzieckiego urzędu, stanął przed wielkim sądem, żaląc się na Floryana Siemichowskiego, z powodu złupienia grobów w kollegiacie i następowania na mienie ludzkie. W końcu prosił, aby mu sąd dozwolił świadków dostawić i kolejno przesłuchać. Przypuszczeni świadkowie, podniósłszy do góry prawej ręki palce, zeznawali i świadczyli kolejno: uczciwy Sebastyan Rozborowicz, grubarz, Mateusz Treliński, przedmieszczanin,

  1. Przedtem długoletni kustosz kollegiaty sandeckiej. Trwałą po nim pamiątką jest kościół w Kamionce wielkiej murowany 1630.
  2. Eiecti Novo Sądecio Sueci opera vel maxime Feliciani Kochowski patrui mei, qui tum peditatum Navoioviensem ductabat. Wespazyan Kochowski: Annales Polon. Climacter II. p. 105. Cracoviae 1688.