Strona:Jan Sygański - Wyroki ławicy sandeckiej.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

maite grabieże i rozboje po wsiach i szałasach, nie tylko z tej strony Podkarpacia, ale też i z tamtej strony na Spiżu. Stawieni naprzód przed sądem i przesłuchani w najdrobniejszych szczegółach, potem zaopatrzeni św. Sakramentami powrócili ponownie do ratuszowego więzienia. Za rozboje czekała ich niechybnie kara śmierci. Zanim jednak ludzie wydali na nich swój ostateczny wyrok, powołał ich Pan Bóg do siebie na straszny sąd.
Dwaj mieszczanie: Jan Rozdymała i Mikołaj Duda, którzy z rozkazu burmistrza, Stanisława Olszyńskiego, byli na straży przy więźniach w piwnicy, słyszeli po pierwszej godzinie w nocy w kącie piwnicy na cztery zawody przeraźliwe gwizdania, jakby głosów sześć różnymi tonami. Strach ich przejmował, ale pocieszali się tem, że mają na sobie szkaplerz i różaniec Najśw. Maryi Panny. Kiedy już druga godzina miała uderzyć w nocy, przyniósł sługa Stanisław garniec piwa więźniom na ugaszenie pragnienia. Pili i rozmawiali ze sobą coś po rusku, potem po upływie pewnego czasu naprzód Bałuszczak padł na nogi Kurduszczaka i umarł, po nim Kurduszczak zaczął konać i umarł. Zeznali to pod przysięgą obydwaj strażnicy: Rozdymała i Duda, jak czytamy o tem szczegółowo w księdze wójtowskiej ławniczej[1].
27. Pan Zygmunt Chronowski, dzierżawca Roćmirowej, odstawił związanego Błażeja Kozaczka rodem z Mieściska, niegdyś sługę swego, a obecnie bez zajęcia i obwinionego o różne kradzieże. W czasie śledztwa wyznał Kozaczek, że wożąc zboże z Rozdziela do Roćmirowej, wziął panu swemu z wozu trzy worki owsa i jęczmienia; innym razem wydał worek stokłosy i dwa worki pszenicy Kołodziejczykowi z Rozdziela. Przyznał się i do większej kradzieży: „W dzień Panny Maryi Zielnej wziąłem wieczór z pola pana Chronowskiego konia cisawego łysego i zaprowadziłem go do Pawła Górskiego na Wiśnicz, który mię o to prosił, gdym był u niego, jadąc z Bochni. Ten stary Paweł Górski vulgo wróż, obiecał mi dać za tego konia złotych 10. Kazał mi po pieniądze przyjść za tydzień, alem nie chodził“. Dnia 9. listopada 1663. taki otrzymał wyrok: Na miejscu tracenia prawa ręka ma mu być ucięta i do szubienicy przybita, sam zaś ma być na szubienicy powieszony. Skazany na śmierć i spowiedzią św. do tego aktu przygotowany, zeznał przed sądem wójtowskim ławniczym, w obecności wielu Sandeczan: „Dom mój własny ojczysty w Mieścisku oddaję bratu memu Stanisławowi Kozaczkowi, którego proszę, żeby ten dom sprzedawszy za duszę moją dobrze czynił“[2].

28. Szlachetny Zygmunt Chyłomski, w imieniu pana swego Filipa Jakóba Kuczkowskiego, podwojewodziego sandeckiego[3], od-

  1. Str. 204—213.
  2. Str. 226—231
  3. Wojewoda krakowski miał do pomocy w Nowym Sączu urzędnika swego: podwojewodziego (vicepalatinus sandecensis), który go wyręczał w niektórych czynnościach jego urzędowania w powiecie sandeckim. Wspólnie z podstarościm sandeckim i burgrabią zamkowym ustanawiał coro-