dzione zakopał podle domu Józefa garncarza, wujaszka swego. Wyrokiem sądu z dnia 15. czerwca 1669 spalony na stosie drew, jako świętokradca[1].
53. Urban Krupa z Klikuszowej[2], wyprowadzony 7. sierpnia 1669 z brudnego więzienia na ratuszu sandeckim i uwolniony z kajdan, zeznał: „Od harników województwa krakowskiego wzięty przez gwałt z szałasu miejskiego nowotarskiego, byłem na szałasie Maćkowym, któregom już przejednał. Przyznaję i z tym na straszny sąd Boży gotówem pójść, i jeżeli nie będzie miłosierdzia Waszeciów poczekać mi jeszcze do przyjścia brata mojego, jako upraszał, tedy proszę o śmierć ściętą — albo żeby która z dzieweczek mnie uprosiła, której będę dożywotnim przyjacielem“[3]. Wzięty na tortury i ogniem przypiekany, wypierał się, że nie był na szałasie Szymczyka, a zeznał, kto był. Sąd wójtowski ławniczy, w tej tak zawiłej sprawie (in causa adeo perplexa) chcąc się namyślić nad wydaniem wyroku, uchwalił, ażeby go w lżejszem więzieniu, kabat zwanem, związano żelaznymi łańcuchami i zatrzymano. Zaręczyli jednak zań w grodzie sandeckim sąsiedzi z Klikuszowej, więc został uwolniony[4].
54. Szymon Bartoszek Jodłowski, komornik, zakradał się często w nocy do sklepów i mieszkań ludzkich w Nowym Sączu, gdzie zabierał wszystko, co tylko się dało: ubrania, wosk, łój, płótno konopne, skórki sobolowe, flaszki cynowe; nie gardził też szablą i pistoletem, nieraz i wina z beczki natoczył do flaszki. Kradzione rzeczy wynosił do Starego Sącza lub je przechowywał na miejscu. Uchodziło mu to bezkarnie przez jakiś czas, dopóki jego sprawka nie wyszła na jaw. W dzień nowego roku o godzinie 5. w nocy wyłamał hak i zawiasy do izdebki rzeźnika, Stanisława Duszkowica, otworzył okno i wszedł do jego kramu. Rzeczy u niego skradzione schował i zasypał na Biskupiem w rynsztoku, którym woda deszczowa odpływa do Dunajca. Schwytany w tak zwanym domu Gryglowskim OO. Franciszkanów, wyrokiem sądowym z dnia 13. stycznia 1670 powieszony na szubienicy, jako jawny złodziej[5].
∗
∗ ∗ |
W XVII wieku góruje Nowy Sącz na Podkarpaciu dość znaczną kulturą nad okoliczną ludnością. Istniała tu bowiem kollegiata z licznem duchowieństwem, fundowana w r. 1448 przez kardynała