Zdaje się nam miłe panny, miłe panie, wdowy,
Abyśmy Rytter zamek posiadły gotowy.
Mury stare, upadłe, dobrze oprawiemy,
A w Piwniczny miasteczku targi ustawiemy.
Tamże sejm położemy, pod górą Krępakiem,
Pójdziem na te opiłe męże nasze hakiem.[1]
W r. 1658 był już Rytter ruderą, jak wspomina ks. Franciszek Petrykowski,[2] kustosz kollegiaty sandeckiej. Mimo to wszystko szczątki tego zamczyska, podobnie jak i Tropsztynu, sterczą jeszcze po dziś dzień i urągają śmiało uraganom, które tyle wieków przeszumiały nad głową jego.
2. Tropsztyn (Tropstein) naprzeciw kościoła w Tropiu, w Wytrzyskach nad Dunajcem. O ruinach Tropsztynu wznoszących się dotąd na stromej, niedostępnej skalistej górze, których plan i rekonstrukcyę podaje Szczęsny Morawski,[3] nie można odszukać wiadomości, jedynie z kształtu pozostałej części baszty i sposobu budowania wnosić należy, że zamek ten był współczesny z Melsztynem i Rytrem. Wieś Tropie jest bardzo starożytną osadą. Pierwszymi osadnikami byli tu zapewne poszukiwacze złota, czy też awanturnicy, przybywający najwięcej z Niemiec i osiedlający się w tych górskich puszczach, by trudnić się rozbojem. Wznosili sobie obronne zameczki, których nazwy niemieckie świadczą o narodowości założycieli. W pobliżu miejsca zameczka osiedlił się pustelnik, zapewne pierwszy szerzyciel chrześcijaństwa wśród tych okolic, imieniem Swirad. Koło jego pustelni i kapliczki wytworzyła się osada, która w dokumencie z r. 1382 nosi nazwę Swirad.[4] Jeszcze w XVI. wieku figuruje „Szwirad“, ale tylko jako nazwa parafii.[5] W tymże czasie (1581) Wytrzyska były w posiadaniu Jana i Wawrzyńca Łyczków. Podług relacyi naocznego świadka, ks. Jana Januszowskiego, zamek Tropsztyn w r. 1608 był już ruderą, jak wyżej wspomniałem w rozdziale I. na swojem miejscu.