tylko 2 beczki po 75 złp., i to zborgował; dał też na spółkę kupi sukiennej 100 złp. W rok potem wziął już 4 beczki wina dobrego po 118 złp. Złotych 200 dał zaraz, a 272 „obiecał cnotliwem słowem oddać na blisko przyszłe Try Krole“. Wino brał znowu beczkami, a „na bezrok“ był jeszcze winien 276 złp., które obiecał oddać, jak najprędzej.
Jako podstarości sandecki, brał udział w ustawie rzeczy strawnych i robót rzemieślniczych w Nowym Sączu 1630 r., wraz z bratem swoim Marcinem Wielogłowskim, podwojewodzym sandeckim, Tobiaszem Jaklińskim, burgrabią zamkowym, i Stanisławem Ujejskim, pisarzem grodzkim. Ustawa ta jednak, przykazująca urzędowy wymiar naczyń szynkownych, obok zniżenia cen gorzałek i piwa, nie podobała się miastu i wywołała wielką wrzawę pomiędzy pospólstwem. Zaprotestowano przeciwko temu bezzwłocznie w grodzie sandeckim; posypały się skargi do Jana Tęczyńskiego, wojewody krakowskiego; a nawet wytoczono sprawę w trybunale lubelskim przeciwko podwojewodzemu, który ostatecznie pogodził się z miastem, widząc wielkie rozgoryczenie mieszczaństwa ku szlachcie.