sandeckie, wraz z zamkiem w Nowym Sączu i przynależnemi do tegoż starostwa dobrami królewskiemi, bratu swemu stryjecznemu, Sebastyanowi Lubomirskiemu,[1] który też w następnych latach (1613–1627) był wiernym naśladowcą w borgowaniu poprzednika swego, a nawet o wiele go przewyższył.
W r. 1619 porachował Tymowski pojedyncze długi sklepowe nowego starosty i z bólem serca zawołał: „Wszystko dotąd uczyni 82 złp. 15 gr.“ Nie dziw przeto, że w r. 1623 już nie chciał kupiec dalej borgować. Więc pani starościna, Elżbieta z Drohojowskich Lubomirska, rada nie rada, musiała dać zastaw. Użyła jednak do tego pani Zofii Wierzbięciny i w 5 złp. za sukno czerwone zastawiła kubek srebrny złocisty. Rozbrojony tem kupiec, zborgował jeszcze 14 łokci szarego sukna po 25 gr.
W r. 1624 znowu zborgował jej karazyi papużej i kiru, lecz więcej już nie zdołała wymódz na kupcu nawet panna Sawicka, służąca starościny; to też za falendysz czerwony i postaw karazyi zielonej w 39½ złp. musiała zastawić konewkę srebrną pozłocistą.
Następnego roku służący pani starościny posłany po kir, dał w zastaw widelce srebrne. W tymże roku wzięła pani starościna kiru za 3 złp. 15 gr., przyczem odebrała od kupca zastawione widelce srebrne, lecz koneweczkę srebrną dała na to miejsce. Pani Wierzbięcina znowu zastawiła ów kubek srebrny, więc panna służąca zborgowała dla pani starościny postaw karazyi śląskiej za 32 złp., kiru i karazyi lazurowej za 6 złp. Brali też inni słudzy: kir, karazyę, ołowiu kamień,[2] soli beczkę, a w końcu sama starościna sukna morawskiego czerwonego na tłumok 12 łokci po 12 gr. Tym sposobem uzbierało się długu 142 złp. Martwiło to niezmiernie kupca, to też kiedy 1626 r. pani starościna zażądała znów 12 łokci sukna czerwonego po złotemu, Tymowski w żaden sposób nie chciał już nic dać, więc nieboga składała się i przysięgała, że „zapłaci duszą męża swego i sama swoją“. A musiała się upokorzyć, bo właśnie były rękowiny córki jej Zofii, która szła za pana Krzysztofa Rarowskiego, rota zaś husarska wojewody ruskiego, Stan. Lubomirskiego, stała w mieście i asystowała uroczystości weselnej.
Ale i ów zięć starosty, pan Rarowski, nie był lepszym płatnikiem, bo zaraz na weselu swem nabrał u Tymowskiego wina