szlacheckie sprawy na kwerelach (terminach sądowych) grodzkich sandeckich.
Żył dwornie i hojnie, a sługowali mu: Czapliński, Krynicki i Ścibor,[1] Węgrzyn. Zaraz na wstępie 1609 r. pożyczył u żony Tymowskiego 100 złp. Wkrótce potem 20 złp. przez Czaplińskiego, i znów drugie tyle sam. Prócz tego postaw karazyi czerwonej, postaw żółtej, w końcu znowu 50 złp. przez Czaplińskiego. Na codzienne ubranie brał sukno czarne, a na barwę sługom karazyę błękitną i zieloną po kilkanaście groszy. Pod koniec mięsopustu 1611 r., zjechawszy do Nowego Sącza, gościł szlachtę w gospodzie, a skoro nie stało pieniędzy, posłał do Tymowskiego. Lecz ten już ostrożniejszy, zaledwie 6 złp. pożyczył, które przez sługę swego Jędrzeja do rąk własnych jegomości oddać rozkazał.
Andrzej Rożen z Kąsnej. Małżonka jego, Zofia ze Stadnickich, bierze 1607 r. 30 łokci sukna błękitnego i czerwonego po 15 gr., a kiru szarego na podszewkę, zwykle sama lub przez urzędnika swego, Jakóba Gieralta. Także na ubranie granatowego po 80 gr., sznurka zielonego i guzików, a bernadyńskiego sukna 8 łokci.
W r. 1609 kupowała falendysz karmazynowy, granatowy i czerwony po 2 złp. 20 gr. do 3 złp. 10 gr., zawsze przez swego Jakóba Gieralta, a dla sług, prócz taniej barwy, brała szare sukno. Podobnie w r. 1611 sprowadza dla sług białe i jasno zielone sukna, płaci za nie na jarmarku w Ciężkowicach.
Jegomość pan Rożen nie zawsze mieszał się w te domowe sprawy: ledwie 1613 r. raczył zaglądnąć do sklepu i wziąć między innemi falendyszku zielono papużego po 2 talary, na co podpisał się własnoręcznie w księdzie Tymowskiego.
W r. 1615 sam pan zborgował na dołoman i na delijkę 5 łokci falendyszu czerwonego po 80 gr., lazurowego zaś 1½ łokcia. Znowu podpisał rachunek, który jednak później jejmość pani zaspokoiła, ale nie wszystko od razu, bo tymczasem tylko 30 złp., a i po te musiał kupiec posyłać swego wiernego Nożyńskiego. Nie dobrze go tam przyjęto, a gdy prócz tego zostało długu kil-
- ↑ Ściborowie byli pochodzenia polskiego, ale w XIV. wieku przyjęli indygenat węgierski i piastowali na Węgrzech wysokie godności. Jeden ze Ściborów, po zwycięstwie pod Grunwaldem wkroczył w granice Polski, w celu powstrzymania dalszych Jagiełły zapędów, i zajął Nowy Sącz, lecz został na głowę pobity. (Zob. Mar. Sokołowskiego: Sprawoz. komis. do bad. hist. sztuki w Polsce. T. VIII.).