Strona:Jan Sygański - Z życia domowego szlachty sandeckiej.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

zamkowej, nakłonił się ochotnie. Ale skoro spostrzegł, że go do ratusza wiodą, wzbraniał się i wymawiał mocno. Lecz hajducy imieniem pana starosty nalegali gwałtownie, a w razie nieposłuszeństwa grozili mu odstawieniem na zamek. Trudna rada! Ślusarz odbił kłódki ratuszne, a Kostecki wyszedł sobie swobodnie. Nazajutrz wszyscy rajcy i ławnicy uroczyście zaprotestowali przeciwko takiemu pogwałceniu prawa i bezpieczeństwa, i orzekli na niego banicyę, czyli zupełne wydalenie z miasta.
Kostecki był poprzednio ławnikiem nowotarskim, więc czuł dobrze, że niema żartów z takim wyrokiem, gdyż tu chodzi o gardło. W rok niespełna sprzedał swój dom za 500 złp. Katarzynie z Młodatycz, wdowie po Mikołaju Kamieńskim, a pospłacawszy swe długi, myślał o powrocie do Nowego Targu. Jedna jeszcze sprawa wiązała go z Sączem.
Mikołaj Żmijowski pożyczył był u niego pieniędzy na wino, kupione od Macieja Filka w Kezmarku, i nie chciał mu oddać, opierając się na tem, iż wyjętemu z pod prawa nie powinien stawać do sądu. Rady innej nie było, jak uniżyć i poddać się napowrót miastu, tem bardziej, że także Jan Zięba i Stefan Cholewicz mieli swe żale przeciwko niemu. Tych więc najprzód przeprosił Kostecki, a potem wójta i rajców. Ławica sądowa uniewinniła go ostatecznie i odwołała wyrok, który woźny obwieścił donośnym głosem: „iż Wojciech Kostecki wydarty jest z nieprzyjaciół mocy i przywrócon objęciom przyjaciół...“ Teraz dopiero mógł wystąpić przeciwko Żmijowskiemu i za dług swój zagrabić mu wina złożone w piwnicy Jana Zięby.[1]

3. Anna Wielogłowska, wdowa po Samuelu, mieszkała w Nowym Sączu przy swej córce Konstancyi drugich gód Przytkowskiej, której pierwszy mąż, Stanisław Zawistowski, zapisał 1.000 złp. oprawy (posagu) na kamienicy Smoczowskiej, przy ulicy młyńskiej. Wojciech Łopacki był właściwym tej kamienicy dziedzicem, mając ża żonę Magdalenę, córkę Jerzego i Jadwigi ze Smoczów Kłodawskich. Z człowiekiem tak burzliwym i zaczepnym, jak on, trudne było sąsiadowanie, a tem bardziej szlachciankom Wielogłowskim, krewniaczkom Marcina Wielogłowskiego, podwojewodzego sandeckiego. Gwałtowny Łopacki, żywiąc niechęć w sercu do energicznego podwojewodzego, szukał ciągle zaczepki, a wnet nadarzyła się do tego sposobność.

  1. Act. Consul. Sandec. T. 52, p. 60–63. T. 53, p. 189. Act Scabin. T. 51, p. 479–482. T. 54, p. 276.