Strona:Jan Sygański - Z życia domowego szlachty sandeckiej.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

nie, która pod dobrym rządem jego i doświadczonej żony, wkrótce zasłynęła z zamożności i dostatków.

W mieście także znano go i poważano powszechnie, bo był namiestnikiem lubianego starosty we wszelakiem kupnie. Na jego rozkaz wydawał Tymowski rozmaite towary, zapisując je na imię pana starosty; czy to sukno morawskie czerwone na ubrania dla dworzan i starszego z nich Radziszowskiego, co w czerwonem ubraniu z breklestu chadzał; czy dla samego starosty pakłaku dobrego 13½ łokcia po 3 złp.; czy hajdukowi i cymbaliście[1] morawskiego czerwonego 7 łokci po 35 gr., albo takiegoż chłopiętom na troje ubraniczka i na czapeczki; czy breklestu zielonego i sukna białego morawskiego, dla chłopca służącego starosty. Nie dziw przeto, że pan Jakliński za bogacza uchodził, budząc zazdrość i chciwość ludzką.

Ale kapryśnem i niestałem jest szczęście ludzkie na ziemi, to też sam doświadczył niebawem na sobie ciężkiej próby życia. Zbójcy podgórscy, których główną siedzibą bywały rozległe nawojowskie lasy, wybrali się na Siekierczynę. Nie zastali tam Jaklińskiego i nadaremno szukali go ze światłem; żonę tylko jego uciekającą pochwycili w sadzie, męczyli i piekli, aż wydała wszystkie pieniądze i złoto w szkatułce czerwonej. Poczem złupili dwór do szczętu, biorąc mianowicie mnóstwo szat i broni. Troskliwy starosta, chcąc pomścić krzywdę swego ulubionego dworzanina, poruszył wszystkie sprężyny, aby wyśledzić sprawców, ale tem samem spowodował powtórny napad na niego, bo zbójcy nawojowscy, widząc w tem jedyne ocalenie swoje, postanowili stanowczo zgładzić Jaklińskiego. Jakoż 1627 r. zapalili dwór jego, a on ledwie ucieczką zdołał uratować swe życie, jak niebawem

  1. W I. połowie XVII. wieku bywali nierzadko cymbaliści w zamożnych domach. Król Władysław IV. zatwierdził cech muzykantów krakowskich, w Warszawie 16. kwiet. 1643: „Contubernium unitae companiae usualistarum, musicantum, cymbalistarum, serbistarum, aliorumque non ex arte, sed rudi minerva lyras, chordas, cymbala tangentium“. (Piekosiński; Prawa, przywileje i statuta Krakowa, t. II. zesz. II. 1049–1053). Należeli do nich, oprócz cymbalistów, serbiści, t. j. grający na serbach lub serbskiej gęśli; szyposze, grający na piszczałce; korneciści, grający na kornecie; i puzaniści, grający na puzanie czyli trąbie. Trzymano ich także w zamku sandeckim i używano, nie tylko do festynów starościńskich, lecz także do uświetnienia procesyi Bożego Ciała.