Strona:Jan Sygański - Z życia domowego szlachty sandeckiej.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

3. Jan z Lutosławic Lutosławski, pisarz grodzki sandecki (1595–1617). Znaczne, a raczej częste, bywały dochody pisarza grodzkiego, na które licząc pan Lutosławski, borgował, co mógł, a żona jego Elżbieta podobnież na swoją porękę.[1] I nie tylko sama brała, lecz i zaręczyć lubiała, n. p. za pannę Uchaczównę, córkę Jana Uchacza z Dobrociesza, pisarza lubowelskiego. Sam pan Lutosławski chodził w ubraniu z cienkiego falendyszku brunatnego po 2½ złotego łokieć; na kontusz zaś i żupan brał sukno morawskie czerwone i błękitne. Nawet sam nie raczył przyjść do sklepu, lecz przez krawca, Marcina Ziółka, lub przez chłopca służebnego, rozkazał dać i zapisać.
W jarmark letni 1609 r. wiele szlachty zjechało się do Nowego Sącza, więc pan pisarz przybył sam do sklepu, uznał dług dawniejszy i zborgował korzeni za złotego. Nie wystarczyło to jednak, więc za chwilę przybył krawiec Ziółko i imieniem jegomości wziął pieprzu funt, a znów za chwilkę przybiegł ów chłopiec mały po oliwę i dyptan. Podobnie w jarmark na św. Marcin chłopiec mały brał cukru 2 funty i cynamonu ćwierć funta.
Umarł w tym czasie Adam Jordan z Zawady. Szlachta, zjechawszy do miasta, odwiedziła pana pisarza; więc znów zborgowano ryb, szczuk, funt oliwy i pół funta migdałów. A na żałobę wziął jegomość 8 łokci falendyszku czarnego po 2 talary stare, czyli po 70 gr., i kiru białego, jejmość zaś pani Elżbieta kiru czarnego postaw. Nazbierało się więc u niego 23 złp., a u niej 18½ złp. długu. Tymowski już nie chciał borgować, lecz pan pisarz zapewniał uroczyście, iż odda co najprędzej. Kupiec uwierzył i wyglądał oddania, a Lutosławski przecie nie oddał, bo umarł 1617 r. Tymowski napół rozgniewany, napół rozśmieszony, że mu przecie słowa nie dotrzymał, dopisał pod jego rachunkiem: „Umarł, nie dał, wisus z niego, wisus, bo nie dał“, i wpisał go w poczet „starych dłużników, jakoby ze starych snopów gorzałka“.

Owdowiała pani Elżbieta, spłacała długi męża i swoje. Tymowskiemu dała żelaza pozostałego 7 cetnarów i ćwierć po 3 złp. 10 gr. cetnar, i jakieś szyny, co uczyniło 24 złp., więc znowu jej

  1. Zapiski kupieckie w tym rozdziale, pod nr. 3–7, nie mają oczywiście nic wspólnego z kultem św. Kingi, umieściłem je jednak tutaj dlatego, bo nie chciałem rozrywać wątku opowiadania o niektórych osobistościach, które, jak się pokazuje dalej, należały do czcicieli św. Kingi.