uważają za szkodliwy w skutkach swoich dla życia rodzinnego, zostającego, jak wiadomo, pod szczególną opieką Kościoła[1]. Z drugiej strony katoliccy zwolennicy równouprawnienia kobiet twierdzą, że argumenty przeciwników nie są przekonywające, że prawo, o jakiem mowa, nie tylko nie stoi w żadnej sprzeczności z nauką chrześcijańską, ale przedstawia się im, jako konieczne jej uwieńczenie.
Podobna rozbieżność zapatrywań na polityczne prawa kobiet istnieje i po za nauką katolicką. Nie będziemy tutaj kreślili dokładnej historyi sporu. Ograniczymy się do paru wybitniejszych przykładów. Rousseau, ojciec politycznego liberalizmu, nie miał najmniejszego zrozumienia dla praw kobiecych. Za obywatela poczytywał tylko mężczyznę; kobietę zaś traktował jako prosty do mężczyzny dodatek, którego najważniejszem życiowem przeznaczeniem ma być podobanie się mężczyźnie i posłuszeństwo względem niego[2].
Rewolucya francuska ogłosiła tak zwane „prawa człowieka“ i rzuciła hasło obywatelskiej równości, kobiet wszakże, chociaż pewien ich odłam dobrze się jej — rewolucyi — zasłużył, równością tą nie objęła, do parlamentu nie puściła i pierwszą pionierkę równouprawnienia, Olympię de Gouges, o tyle zrównała z mężczyznami, że jej na gilotynie głowę ucięła. Prawo z r. 1792 zabroniło kobietom wszelkich stowarzyszeń na tle politycznem i nawet zbierania się więcej ponad pięć osób.
Kodeks Napoleona wytrysnął ostatecznie również z liberalizmu, a jakże dalekie od równouprawnienia stanowisko zajął względem kobiety! Wszak uczynił ją istotą wiecznie małoletnią, ciągłej opieki to ojca, to męża, to nawet syna, potrzebującą, a do opieki nad innymi, nawet nad własnemi dziećmi, niezdolną.
- ↑ Dzieło cyt. str. 171. Mówi tam autor, że Kościół w tej kwestyi nie tylko nie wydał żadnego orzeczenia, ale że nie prędko to uczyni — und wird es auch sobald nicht tun. O. Prümer w miejscu przytoczonem mówi: Ex parte doctrinae christianae nihil obstat (saltem per se) quominus mulieribus capacitas concedatur ius suffragii etiam in rebus politicis, nullibi enim hoc prohibitum est. Nie jest mu tylko jasnem, czy wszędzie okaże się to korzystnem.
- ↑ „Emile“, ks. 5, 8, 9.