nie, gdyby nie powiew niechrześcijańskich prądów. Pogańskie Odrodzenie, widzące w kobiecie przedewszystkiem ciało, pseudoreformacya Lutra, który zniósł klasztory i z kobiety uczynił jedynie żonę[1], owszem, jak widzieliśmy, nawet rewolucya francuska z wyrosłym z nią kodeksem Napoleona — to właśnie te prądy, które zmroziły dużo tego kwiecia i opóźniły dojrzewanie owocu. Kościół katolicki atoli idzie swoją tradycyjną drogą. I dotąd, zwłaszcza w ubiegłem stuleciu, zakłada coraz nowe kongregacye zakonne, prawie wyłącznie życiu czynnemu poświęcające się, i kobietę-dziewicę śle w świat z rozliczną pracą, poświęceniem, zaparciem się. I po tem wszystkiem mielibyśmy deklamować: „Naturalnem przeznaczeniem kobiety — macierzyństwo; jeśli mu się nie poświęca, jest istotą wykolejoną? Równouprawnienie kobiet zwiększyłoby liczbę takich wykolejonych istot?“
Zresztą aksyomat, że najważniejszem przeznaczeniem kobiety jest małżeństwo, przychodzi pono na pamięć wielu tylko wtedy, kiedy potrzebują argumentu do zwalczania emancypacyjnych dążeń. Kiedyindziej obojętnie się patrzy na zastęp kobiet niezamężnych. A ten zastęp ustawicznie się powiększa. Obok zakonnic i innych kobiet, zrzekających się rodzinnego życia dla łatwiejszego służenia Bogu, spotykamy się z całemi kategoryami kobiet, skazanych na panieństwo z innych względów. Pominąwszy trudności zamążpójścia, jakie sprowadziła wojna, co można uważać za stan przejściowy, ileż dziewcząt pracujących i służących pozostaje celibataryuszkami dla trudnych warunków ekonomicznych, a po części i dlatego, że wielu mężczyzn żenić się nie chce? Ba, istnieją całe zawody, któreśmy otwarli dla kobiet, a które bez wątpienia doskonalej mogą być spełniane przez kobiety niezamężne, niż przez mężatki. Dla przykładu weźmy zawód nauczycielski i niektóre rodzaje pracy biurowej, n. p. urzędniczki pocztowe, od których zwykle żąda się celibatu. Czy słusznie żąda się od nich tego, na razie nie rozstrzygamy. Stwierdzamy tylko fakt istnienia całych zawodów pożytecznych pracownic,
- ↑ Zasługi klasztorów dla kobiet i to, że reformacya cofnęła sprawę kobiecą, przyznaje protestantka i socyalistka, Lily Braun, w swojej książce: „Die Frauenfrage“. Leipzig, 1901, str. 32 i nast.