Możemy więc przyjąć za pewne, iż kobietę rzymską odznaczała w najdawniejszych czasach skromność, uczciwość, czystość obyczajów, posłuszeństwo, pilność w zachodach domowych, skrzętność i wiara dochowywana mężowi. Dla tego też napisy, które Orelli zebrał z grobowców kobiet, przyznają zwyczajnie te cnoty zmarłym, czcząc przez to ich pamięć. Oto jeden z tych napisów dla przykładu: „Tu spoczywa Amymona żona Marciusza; była dobrą i piękną, pilną prządką, pobożną, czystą, gospodarną, moralną i domową.” Zatem powaga kobiety i stanowisko jéj opiera się tylko na pracy, na moralności i cnocie, na wypełnianiu skromnych na pozór, bo nie głośnych obowiązków, ale znaczeniem rzeczywiście wielkich; a powaga taka skromna, jak kobieta sama, najwięcéj z pewnością zdobi tę płeć, która jest matką rodu ludzkiego. Matrona rzymska odziana w szatę długą, poważną a skromną, któréj sam krój i układ dodawał jeszcze jakoby wrodzonéj powagi i godności, z twarzą zasłoniętą, jeżeli pokazała się na ulicy, a to nie działo się nigdy w dawniejszych czasach, bez woli męża, ani bez towarzyszki służebnéj[1], roztaczała naokoło siebie urok, który nakazywał każdemu z drogi jéj schodzić, nie ubliżyć w niczém i okazywać jéj uszanowanie, jakie się należało obywatelowi będącemu cząstką narodu i państwa otoczonego majestatem powagi.
Że to znaczenie przyznawane kobiecie i podnoszące jéj godność obudzić w niéj mogło poczucie siebie i wpłynąć na jéj usposobienie tak, iż się zatarły w niéj przymioty właściwe płci pięknéj, a mianowicie: słodycz, uczucie, łagodność, jest rzeczą naturalną; zwłaszcza, że w charakterze Rzymian w ogóle pomiędzy innemi nie małą odgrywa rolę pewna szorstkość i surowość. To téż kobieta patrząc na męża, który był zimny z natury, obrachowany, poważny, często odpychający przez zbytek powagi, dążący do znaczenia i godności, nieczuły przez wpływ stosunków państwowych, nie mogła nie przybrać tychże samych cech, zwłaszcza iż przez całe życie do praktyczności tylko zwrócona, daleką była od kształcenia
- ↑ Seneca Contror. 2, 15 mówi: Matrona niech tak wychodzi ubraną, aby się nie wydawała bezwstydną (ne immunda sit), niech ma towarzyszów w takim będącym wieku, iżby bezwstydnych, jeżeli nie inaczéj, to przynajmniéj przez uszanowanie dla lat oddalali.