więcéj niż swoim mężom? Chociaż ani w domu nawet, gdyby skromność trzymała kobiety w granicach ich praw, nie powinnybyście troszczyć się o to, jakie prawa tu się dają, albo znoszą.
„Przodkowie nasi postanowili, aby kobiety żadnéj, ani prywatnéj nawet sprawy nie podejmowały bez doradzcy; chcieli, aby zależały od woli rodziców, braci, mężów — a my pozwalamy im mięszać się do spraw państwa i udział już prawie brać w sądach i zgromadzeniach ludowych. Bo cóż innego robią one teraz na ulicach i drogach, jeżeli nie radzą trybunom, jakie wnioski do praw mają wnosić, lub jakich usunięcia żądać? Popuśćcie wodzy téj niepowściągnionéj naturze, téj niepohamowanéj istocie, a wtenczas spodziewajcie się jeszcze, że one same, bez was przyjmą jakie granice swojéj swobody! Ale to najmniejsze jest jeszcze, co kobiety niechętnie znoszą jako narzucone sobie przez obyczaj, albo prawo; one żądają wolności już we wszystkiem, jeżeli prawdę mam mówić, żądają swywoli. Na cóż się bowiem nie rzucą, jeżeli to zdobędą? Rozpatrzcie się we wszystkich tych prawach niewieścich, przez które przodkowie nasi skrępowali ich swywolę i mężom podwładnemi uczynili; prawa te są, a jednak w karbach utrzymać ich nie potraficie. Cóż to będzie, jeżeli im pozwolicie usuwać jedno po drugiém, mężom je wydzierać i wreszcie z nimi się zrównać? Czy sądzicie, że wytrzymacie z nimi wtenczas? Wcale nie; skoro się poczują równemi, zapanują nad wami. „Ależ,” mówią, „one chcą przecież tego tylko, aby nic nowego nie było przeciw nim postanowione; wypraszają się nie od prawa, ale od bezprawia.” Prawda, wy tylko prawo usunąć macie, któreście przyjęli, uświęcili, które doświadczenie tylu lat uświęciło, t. j. macie znosząc jedno prawo osłabić inne. Ale posłuchajmy, dlaczego to matrony nasze poburzone wybiegły na ulice i ledwie że się nie wdzierają już na rynek i do zgromadzenia ludu. Czy może, aby jeńcy nasi od Hannibala wykupieni byli ich ojcowie, mężowie, synowie, bracia? O nie, taki los niech zresztą zawsze dalekim będzie od państwa naszego! A jednak i tego odmówiliście im kiedyś na czułe ich prośby! Ależ tu nie czuła miłość, ani niepokój o najbliższych, lecz religia zgromadziła je: chcą przyjąć matkę Idejską, przybywającą z Pessinu we Frygii. Jakiż to cny przy-
Strona:Jan Wolfram - Rzymianka.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
19
RZYMIANKA.