Strona:Jan Wolfram - Rzymianka.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.
30
RZYMIANKA.

cia pozbawieni życia czynnego przez zmianę formy rządu na forum, w zgromadzeniach ludowych i w senacie, i bawiły się to filozofią, to poezyą. Ale, jak powiedziałem, zajmowały się dlatego tylko, aby błyszczéć przez nie, jakoby pożyczoném światłem. Uczyły się języka greckiego, używały go w domu i poza domem z uszczerbkiem własnego, gdyż to uważano za cechę dobrego wychowania i wyższego stanowiska. A jak w czasach dawniejszych były matrony rzymskie jakoby stróżami dawnéj czystości języka, tak późniéj kaleczyły go frazesami greckiemi i psuły, albo go wcale nie używały. Autorek rzymskich nie znamy, chociaż z pewnością było wiele kobiét takich, które miały wykształcenie odpowiednie i mogły były utwory swojego rozumu, albo fantazyi publikować. Mianowicie zajmując się dużo poezyą próbowała nie jedna sił swoich na tém polu; ale nie popisywała się publicznie. Zdaje się, iż przy braku ogólném skromności w kobietach rzymskich, skromność pod tym względem była w nich bardzo wielka. Prywatnie jednakże lubiły się popisywać z nauką swoją i znajomością literatury; przez co nawet nieznośnemi były dla Rzymian, którym dobro kraju na sercu leżało, a nieznośnemi dlatego, iż dla nauki pozornéj, którą błyszczeć chciały, zapominały o cnotach i obowiązkach swoich.

Pokazuje się to ze słów, kilku starożytnych autorów. Seneka np. tak się pomiędzy innemi odzywa, w pięknych słowach pociechy przesłanych matce swéj z wygnania[1]: „Ciebie bezwstyd, największy występek tego wieku, nie porwał z sobą do innych występków; ciebie nie sprowadziły z drogi cnoty drogie kamienie i perły; dla ciebie nie błyszczały bogactwa, jakoby największe dobro rodu ludzkiego; ciebie, wychowaną dobrze w domu starym i surowym, nie skusiło naśladowanie gorszych, dla cnych nawet niebezpieczne; ty nigdy nie wstydziłaś się tego, że matką zostać miałaś, nie szkaradziłaś oblicza swojego wabikami i farbami; nigdy nie podobała ci się suknia, któraby udawała tylko, że chce okrywać nagość: jedyną twoją pięknością była piękność twego ciała, a największą ozdobą wstydliwość. — A teraz posyłam cię tam, dokąd wszyscy przed nieszczęściem uciekać winni do nauk: one wygoją twoją ranę, one wydrą z serca wszelki smutek. Chociażbyś do nich nigdy nie była przy-

  1. Consol. ad Helv. 16.