daléj, co było jeszcze rzadsze: że kobiety, w których otoczeniu się wychowała i nauczyciele jéj nie przekroczyli w niczem granic przyzwoitości i niezapominając o obowiązkach swoich, strzegli niewinności uczuć, myśli i czynów jéj. Wyobrażam więc sobie nawet tak niewinną dziewczynę wydaną za mąż, za młodzieńca złotego, który się ożenił dlatego tylko, że prawo nakazywało mu się żenić, ale który wierny swojemu, jak sądził zadaniu, nie zapomina o niczem, co cechuje jego rówienników, podobnych jemu pochodzeniem, bogactwy i obyczajami, czczych i próżnych, niemoralnych i wyzutych z uczuć szlachetniejszych, — i pytam, jaką ona być mogła: młoda i niedoświadczona, rzucona nagle w świat sobie nieznany, a pełen ponęt, zepsucia i zewnętrznych powabów?
„Bo w Rzymie można było — wedle słów Lucyana[1] — rozkosz w siebie wciągać przez wszystkie furtki duszy, przez oczy, uszy, nos, gardziel i przez każdy inny kanał. Tam płynie ona nieustannie pełnym, wiecznie mętnym strumieniem i rozbiega się po wszystkich drogach tak, że zdrada w małżeństwie, żądza pieniędzy, krzywoprzysięstwo i wszystkie inne występki, które się wylęgają w téj żyznéj mierzwie, zalewają duszę całą i porywają gwałtem z sobą uczucie wstydu, sprawiedliwości i cnoty; a te gdy zginą, wtenczas zostaje ona sama jako nieurodzajna, sucha ziemia, z któréj wyrastają wszelkie rodzaje dzikich żądz, nieznoszących obok siebie niczego, coby było czerstwe i zdrowe.” W tych słowach przesady niema, bo Rzym był w rzeczy saméj pełen zgorszenia. Wystawmy sobie na ulicach i po publicznych domach pełno heter, u ich nóg, albo u drzwi ich mieszkań zniewieściałą, złotą młodzież proszącą o wstęp do ich mieszkania, znoszącą największe obelgi, i płacącą tysiące za wstęp do ich serca; poetów opiewających ich wdzięki i w słowach łechcących zmysłowość, przemawiających do chętnéj im publiczności. Wystawmy sobie nareszcie i mężów, którzy w państwie największą odgrywają rolę, jak: Cycerona, Syllę, Pompejusza, Cezara, Lukulla i wszystkich prawie innych rozwodzących się z żonami po trzy i po więcéj razy, a szukających towarzystwa słynnych w swoim czasie heter. Daléj jeszcze wystawmy sobie matrony rzymskie w świątyniach
- ↑ Nigrinus.