Strona:Jan Wolfram - Rzymianka.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
39
RZYMIANKA.

tra), obręczami ze złota lub z innych kruszców bogatych w drogie kamienie, sznurami pereł, albo wieńcami z kwiatów sztucznie układanych. Przemiana jednakże i tak świetne przystrojenie głowy wtenczas mogło tylko miéć swoje znaczenie, jeżeli mu twarz sama odpowiadała dostatecznie. A że puste i rozpustne Rzymianki świeżość oblicza niszczyły wcześnie, nie niszcząc równocześnie chęci do życia zakosztowanego, dlatego leżało w ich interesie posiadać najrozmaitsze środki, któreby na chwilę, na czas wystąpienia, przywracały utracone wdzięki i spędzały z oblicza nienawistne ślady lat albo zbyt prędkiego życia. Możebyśmy posądzili Lucyana o przesadę słów podanych niżéj; gdybyśmy nie wiedzieli z doświadczenia, że w wielkiéj przynajmniéj części i dziś moglibyśmy znaleźć ich potwierdzenie. Opisuje on rzymską panią temi słowy: „Gdyby kto mógł te damy widziéć w chwili, w któréj powstają ze snu rannego, sądziłby z pewnością, że spotkał kota morskiego albo pawiana, z którym spotkać się przy pierwszém wyjściu z rana zwykliśmy w życiu powszedniém uważać za bardzo zła wróżbę. Dlatego téż zamykają się w tym czasie tak starannie, że oko mężczyzny dostrzedz ich nie może. Teraz tedy otaczają się służebnémi kobietami i garderobianémi, które się wszystkie jakoby o zakład starają o to, aby wskrzesić wdzięki zamarłe na twarzy swéj pani. Sen sobie zegnać z ócz świeżą wodą źródlaną, a potém pójść rączo do zajęć gospodyni i matki — jakież to niesmaczne, staroświeckie przypuszczenie! Wcale nie, przedewszystkiem trzeba użyć rozmaitych maści i proszków i kropli piękności. Każda garderobiana i sługa przynosi wedle obowiązku swojego inną część toalety. Jedna niesie srebrną miednicę, inna srebrny kubek, inna dzban, inna zwierciadło i puszki, ile ich znaleźć można stojących w aptece. A w nich wszystkich mieści się tylko śmiecie i szalbierstwo: w jednéj zęby i krople na wzmocnienie dziąseł, w drugiéj czarne brwi i rzęsy, w innych insze przyprawy podobne. Ale najwięcéj sztuki i czasu potrzeba na utrefienie włosów. Jedne, które włos swój naturalny chcą przemienić w jasny albo w złoty, smarują go maściami, które suszą potém na słońcu w południe i każą je bejcować. Inne, które zatrzymują swój włos czarny, trwonią cały majątek swych mężów na to, aby z ich włosów cała błogosławiona wo-