tam dzieci są w zaniedbaniu, tam z pewnością węzeł rodzinny luźnym jest, tam nie ma miłości prawdziwéj, nie ma poczucia obowiązków, nie ma szczęścia domowego; ale jest coś, co burzy spokój familli, co sieje niedowierzanie, co jest źródłem zgorszenia. Może panna potrzebuje strojów? Pewnie nie! Ma ona bowiem jeden strój, dany jéj przez Boga samego: skromność i niewinność. Ten strój nie potrzebuje zewnętrznego przystroju: przeciwnie, on mu ubliża, on go niszczy.
Więc i Rzymianki nie stroiły się dla mężów swoich i dla dzieci; one się chciały podobać, chciały się pokazać, błyszczeć i wabić do siebie tych, którychby z pogardą odpychać powinny, a miejscami, dla których żyły, były widowiska publiczne i biesiady.
Widowiska publiczne, o których tu słów kilka pomówić nam wypada, wywierały z pewnością bardzo zgubny wpływ na usposobienie i moralność kobiety rzymskiéj.
Najstarsze widowiska w Rzymie były cyrkowe. Pochodzą one z tego czasu, w którym Rzymianie wojną zajęci w polu i w obozie bronią się bawili, a w domu i w pokoju szukali zabawy w widowiskach, które wojennemu ich usposobieniu odpowiadały, i były podobne do obozowych zajęć. Późniéj, kiedy zabłysło u nich światło nauki i kiedy zaczęli grecką poznawać sztukę, przyjęli widowiska sceniczne, teatralne. Kiedy nareszcie rozmaite okoliczności zaczęły wyziębiać niezbyt wielki zasób uczucia w sercu narodu; kiedy miejsce dzielnego męztwa zajęły srogość okrutna i samolubstwo obrzydłe: wtenczas stały się im pożądanemi igrzyska gladyatorów i igrzyska krwawe w amfiteatrze.
Z początku były wszystkie widowiska w Rzymie częścią służby bożéj i jako takie były i skromniejsze, a działały na umysł i serce zbawiennie ku pożytkowi pojedyńczych ludzi i narodu całego; ale późniéj, kiedy charakter narodu zmienił się pod wpływem okoliczności, straciły i widowiska prawie zupełnie pierwotny swój charakter i stały się dla panów i cesarzy środkiem pozyskiwania sobie ludu i odciągania go od poważniejszych zajęć, ludowi zaś popsutemu i nawykłemu do lenistwa, stały się potrzebnemi do spędzania czasu w słodkiéj gnusności i do objawiania życzeń swoich. A do jakiego stopnia doszedł lud w roznamiętnieniu dla widowisk, prawie
Strona:Jan Wolfram - Rzymianka.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
44
RZYMIANKA.