Strona:Jan Wolfram - Rzymianka.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
46
RZYMIANKA.

walczącemi, i zaprawiała do okrutnego postępowania z podwładnemi, mianowicie z niewolnikami i z niewolnicami: to scena stała się dla niego jakoby szkołą wyrafinowanego demoralizowania, jakby miejscem, w którém się zbierali widzowie na to tylko, aby dogodzić niepohamowanéj jakiéjś żądzy lubieżnéj i zabawić oko widokiem rzeczy, które w duszy wyniszczyć muszą wszelkie uczucie piękniejsze, wstydliwość i uczciwość.
Dramat bowiem i teatr, który w czasach dawniejszych, jak wszędzie, gdzie uczciwy panuje obyczaj, a uczucie estetyczne niezaniedbane, był i w Rzymie szkołą prawdziwą dla mieszkańców miasta. Ale kiedy pomimo wszelkich usiłowań ludzi światłych, większa część ludności Rzymu przy przeciwnym, a silnym prądzie zepsucia, uważała go tylko na równi z widowiskami dawanemi mu w cyrku i w amfiteatrze, nie utrzymał się długo na wysokości sobie właściwéj, i już za czasów panowania Oktawiana Augusta bardzo poszedł w zaniedbanie. Poeci nie mając zachęty pisali tragedye i komedye tylko już właściwie do czytania dla małéj liczby ludzi światlejszych; na teatrze zaś przedstawiano tylko atellany, mimy i pantomimy, które na to tylko zdaje się były układane i przedstawiane na scenie, aby drażniły jak najwięcéj grubą zmysłowość publiczności.

Jeżeli o Rzymianach w ogóle powiedziéć można: że namiętność w nich do widowisk tak była ogromna, iż ją słusznie uważać można za jedną z główniejszych przyczyn upadku państwa rzymskiego, i że ją, jak mówi Tacyt[1], Rzymianie z sobą już na świat przynosili, to pierwsze pod tym względem miejsce należy się Rzymiankom, już dlatego, iż w nich nie żądza tylko widzenia tego, co się na scenie dziać miało, więc nie sama tylko ciekawość rozbudzała namiętność, ale nadto jeszcze i przedewszystkiem chęć pokazania się i sposobność, która się tam nastręczała do widzenia się z osobami różnemi i do zawiązywania stosunków. To też — mówi Owidyusz — spieszyły kobiety na widowiska jak mrówki, sznurami całemi, strojne; a jeżeli która, jak mówi Cypryan, poszła na nie jako matrona może jeszcze wstydliwa, już ona z pewnością bez wstydu powróci.

  1. Dial. de or. 29.