okrutny? To szatan mógł wymyśleń, aby mnie wśród rajskich rozkoszy wzywać do łoża umierającej ciotki?
— Jakto? — umiera? zapytała nagle pani Aneta.
— Jeszcze nie umiera, odpowiedział pan Alfred, ale jest w trakcie na drugi świat. Telegrafują, że mocno chora, że mnie chce widzieć jak najprędzej.
— W takim razie pan odjedzie, rzekła Leonia z małą chmurką na czole.
— Powinienem odjechać natychmiast.. obowiązek, a zresztą i wdzięczność tak każe, — ale wśród tak wyjątkowych okoliczności nie wiem, czy się zdobędę na to.
Pani Aneta spojrzała na Leonię, która zdawała się być z tego telegramu niezadowoloną.
— My pana nie zatrzymujemy, ozwała się po chwili pani Aneta, choć przyznam się, że ta niespodziewana nowina miesza nam nieco nasze szyki.
Leonia spojrzała chmurnie na matkę.
— Ułożyłyśmy sobie z Leonią, mówiła dalej pani, Aneta, że zawadziwszy o znaczniejsze miasta w podróży, będziemy je zwiedzać w towarzystwie przygodnego naszego cicerona.
Pan Alfred schwycił się za czoło i zamyślił.
— Chodzi tu o moją własną przyjemność, rzekł po chwili jeżeli tak skromnie nazwać można to błogie uczucie, jakiego doznaję w towarzystwie moich rodaczek. Sprobuję jednak, czy się nie da pogodzić wdzięczność spadkobiercy z osobistą jego przyjemnością. Zatrzymam się do rana, pięć razy będę telegrafował przez noc, dowiadując się o przebiegu choroby, a jeżeli pogorszenia nie będzie, to mogę mój wyjazd odłożyć.
— To będzie bardzo dobrze, pan wypełnisz swój obowiązek, a my na tem może skorzystamy.
— Więc żegnam do jutra rana, rzekł pan Alfred podając rękę pani Anecie.
— Mam nadzieję, odpowiedziała pani Aneta, że odpowiedzi na telegramy nie będą dla nas tak okrutne.
I z całą serdecznością uściskała mu rękę. Leonia uczyniła to samo, a pod wpływem konającej ciotki, uścisk jej był może także gorętszy.
Gdy obydwie kobiety w swoim pokoju były, rzekła pani Aneta po dłuższem milczeniu:
Strona:Jan Zacharyasiewicz - Przy Morskiem Oku.djvu/15
Ta strona została przepisana.
— 17 —