Strona:Jan Zacharyasiewicz - Przy Morskiem Oku.djvu/24

Ta strona została przepisana.
—   26   —

W dali w niewyraźnej mgle rysowały się przyszłe urocze obrazy. Z bijącem sercem patrzali na nią podróżni, ciesząc się nadzieją, że się do nich zbliżają i je w całej ich krasie oglądać będą. Stosownie do tych pragnień ugrupowali się podróżni po różnych miejscach. Nerwowi zamknęli się w salonie, aby przez małą szybę z wolna oglądać to, co ujrzane naraz, mogłoby ich nerwy zanadto podrażnić. Inni pozasiadali na dolnym pomoście, aby tylko widzieć to co mają przed sobą. Śmiali i niespokojni zostali na górnym, zkąd można było patrzeć na około i czuć przyjemne muskanie wiatru, jaki sam bieg statku wytwarzał.
Pani Aneta, lękając się zawrotu głowy została w salonie. Leonię wysłała na górny pomost, aby tam do woli pięknym widokiem nasycić się mogła. Pan Alfred towarzyszył Leonci.
Oboje usiedli na ławce, z której na oba brzegi był widok wspaniały.
Na Leonię sprawił ten widok dziwne wrażenie. Czuła, że się jej serce rozszerza rozkosznie, że tę rozkosz chciałaby z kimś podzielić i przed nim wysnuć to wszystko, co się teraz dziwnie w jej duszy mota.
Pan Alfred zwracał jej uwagę na te i owe piękności malownicze, mówił z przejęciem, jakby był artystą. Wypowiadał swoje wrażenia, które Leonia z nim podzielała, a on podzielał znowu wszystko to, co oczarowana widokami Leonia wypowiedzieć mogła.
Powoli nawiązywała się między niemi nić sympatyczna, jednako patrzali, jednako widzieli. Po niejakim czasie, gdy statek coraz dalej w górę rzeki zmierzał, a brzegi Renu z pewną romantyczną grozą, coraz wyżej ku niebu rosły, wziął pan Alfred Leonię za rękę, i jakby ją chciał przy kołysaniu się statku na ławce utrzymać. Leonia domyślając się takiego zamiaru nie wzbroniła ręki.
— Czy wierzysz pani, zapytał, w dzisiejsze objawy nadprzyrodzone, naprzykład w sugiestyę?
Leonia uwolniła rękę z jego dłoni.
— Obawiam się, rzekła z uśmiechem, abyś pan nie kazał mi to mówić co sam sobie życzysz.
— Czyż to sprawiłoby pani nieprzyjemność?
— Przynajmniej nie byłoby to moją własną wolą.
— O tej woli tak są dziwne dzisiaj pojęcia, że ostatecznie