Pan Władysław spojrzał na Leonię i znowu spotkał się z jej uśmiechem nieodgadnionym..
∗ ∗
∗ |
Cóż więcej pisać? Łaskawe czytelniczki już się reszty domyśliły. Ale o jednej rzeczy jeszcze nie wiedzą.
Gdy pan Władysław po drugiej czy trzeciej wizycie w Jaszczurowie, przy swojej narzeczonej siedział, a ona z kwiatka szczęście mu wróżyła, ozwała się pani Dorota:
— Wróżcie sobie co wam się podoba, ale ja powiadam, że o prędkim ślubie ani mowy, od litery mego testamentu ani na włos nie odstąpię. Przy Morskiem Oku zawiązała się miłość wasza... a właśnie o ten klejnot naszych gór tatrzańskich toczy się spór, że ono do naszej ziemi nie należy. Mam nadzieję, że przeciwnik nam go nie wydrze, ale dopóki ten spór się nieskończy i Morskie Oko w nasze posiadanie nam nie będzie oddane, poty o ślubie ani myśleć. Twoim jest obowiązkiem mości profesorze, szermierzyć słowem i czynem o tę perłę gór naszych, aby się nie stała obcą ziemią, o jakiej w testamencie jest mowa.
Dotąd para narzeczona żyje w nadziei. Autor mniema, że ich nadzieja spełni się.