Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/102

Ta strona została przepisana.

spokojnie, bo panowanie twoje chwilowe jest i zagrożone: ilu bowiem stryjów, tylu zdradliwych masz nieprzyjacioł, czyhających na wydarcie tobie i twemu potomstwu władzy. Przemawiają do ciebie serdecznie i po przyjacielsku, albo obciążają cię upomnieniami, nie szczędzą skarg i wyrzutów, obiecując pomoc jak najżyczliwszą. Wszystko to czynią chytrze i podstępnie, i nastawiają zdradzieckie sidła, aby cię podać w większą u ludu pogardę i nienawiść. Chwalą się, że nad tobą nie stryjowską ale ojcowską raczej mają opiekę; śmiałém domaganiem się wzajemności nazbyt wiele od ciebie żądają; często nie królem, nie władcą panującym, ale swojej woli mienią cię utworem. Usiłują sami tobą kierować, nie żeby cię uczynić lepszym i rozumniejszym, ale na większą raczej wystawić ohydę; dlatego w ustawicznych wymówkach przypominają ci cnoty, czyny i zasługi przodków. Wciągają cię do wojen już-to zaczepnych, już odpornych, żeby cię jak najprędzej zgubić: wszystek też swój rozum i dowcip na to wysilają, nad tém pracują i myślą, aby ciebie i potomstwo twoje wygubiwszy, sami po tobie zagarnęli rządy. Od ciebie więc zawisło, panem-li czy cudzym niewolnikiem, sławnym czy u wszystkich ohydzonym, szczęśliwym czy nędznikiem być wolisz. Jeżeli rozum i jakakolwiek przezorność tobą rządzi, jeśli własny i dzieci twoich byt zabezpieczyć pragniesz, ockniéj się i otrząśniéj z tego otrętwienia, w jakiém dotąd usypiasz; a nim stryjów twoich podstępy przeciw tobie się wzmogą i w zdradzieckiej usidlą cię matni, staraj się pozbawić ich życia – nie śmiesz-li albo nie zda ci się żelazem, to miasto żelaza trucizną, w czém liczyć możesz na wierną moję pomoc i usługę. Domowe i ojczyste bogi, cienie ojca i dziada na tron cię powołują; wszystek lud i panowie i stany całego królestwa mianują cię i zowią swoim królem; stryjowie tylko stają ci na przeszkodzie, i nie dopuszczają panować szczęśliwie i sławnie. Wierz mi, gdy ich uprzątniesz, wszystko pójdzie ci po myśli.” Temi i tym podobnemi namowy, do których przyłączyły się niewieście pieszczoty i przymilenia, wiodła go, jątrzyła i podżegała do zbrodni.

Popiel, udawszy się złożonym ciężką chorobą, przywołuje do siebie stryjów, wyprawia w obec nich swój pogrzeb, i synów im swoich poleca.

Zniewoliły umysł małżonka rady chytrej kobiety: nagli go zatém do zgładzenia niewinnych stryjów, i z wielką niecierpliwością upatruje pory sposobnej do wypełnienia morderczego zamysłu. Powolny jej niecnym podszeptom Popiel, udaje jakoby w ciężką zapadł chorobę, kładzie się w łoże, niby słaby i umierający, i śle do stryjów gęste listy i posły, zaklinając ich, żeby jak najrychlej do niego pospieszyli i wysłuchali jego wolą ostatnią, nim życie