A gdy się uczta skończyła, i nieco nawet żalu sercom ulżyło, król Popiel każe stryjów prowadzić do siebie, dając niby poznać, że w miłém ich towarzystwie i słodkiej rozmowie zgon nie tak mu będzie straszny. Zobaczywszy zaś królową, zdradliwe łzy roniącą, temi ją pociesza słowy: „Pocóż, droga małżonko, smętnemi zalewasz się łzami? przecz narzekasz i w gorzkim upadasz żalu? Czy się lękasz stanu wdowiego? Wierzaj mi, póki żyją ci, których zostawiam opiekunami twego sieroctwa, nie ucisną cię żadne dolegliwości; przy nich wyobrażaj sobie że ja żyw jestem i przytomny, uważaj każdego za ojca, każdego bowiem, tak ze stryjów bliskiem pokrewieństwem ze mną złączonych, jak i z panów przedniejszych, z którymi obecnie się rozstaję, błagam i zaklinam, aby pamięć moja żyła dla nich w tobie i wspólném potomstwie naszém, i aby sami nie przepominali, że im ciebie i dzieci moje, cząstkę ciała mego i połowicę duszy mojej, w spadku zostawiam”. Powstają stryjowie, powstaje i starszyzny poważne grono, i każdy wedle możności pomoc swoję małżonce i synom Popiela jak najchętniej przyrzeka, zaklinając się i przysięgając, że rychlej śmierć poniosą, niżli w czémkolwiek dopuszczą krzywdy królowej albo jej synom. Każdy bowiem w prostocie i szczerości serca wyrażał to co myślał, chcąc okazać gotowość swoję do poświęcenia się dla króla i królowej. Nie mogli zaiste wiedzieć ani domyślać się, że obojga płacze i jęki były tylko udane, a żadném wcale nie spowodowane cierpieniem. Stryjowie, wodzowie i panowie Polscy, usiłując z swej strony koić żal i hamować łzy rzewne króla i królowej, które zdawały się tak szczere i niewinne, upewniają, że o królewicach, to jest Leszku i Popielu, którzy jeszcze nie wyszli z lat chłopięcych, po śmierci króla Popiela baczne i troskliwe jak o własnych dzieciach mieć będą staranie, iżby książęta nie pragnęli lepszych rodziców opieki; i że tę cześć i uległość, to wierne przywiązanie, jakie zwykli okazywać ojcu, przeniosą na pozostałych synów. Popiel udaje wzruszenie i wstępującą do serca wielką pociechę, a roniąc łzy kłamliwe, które mu wielkość raczej zbrodni wyciskała, dziękuje wszystkim pospołu, a potém wzywa każdego z osobna po imieniu, i wśród uścisków i ucałowań zdradliwych zaklina, iżby danego słowa dotrzymali, a wytrwali w poprzysiężonej wierze. A gdy już zbliżała się niby chwila skonania, z płaczem poleca im swoję małżonkę królową i dwóch synów zrodzonych do następstwa.
W ciągu tych rozmów słońce poczęło blask swój usuwać z niebokręgu, a Popiel skończył już grę całą kuglarstwa, które przebiegła żona jego dla podejścia stryjów i panów wymyśliła. Stryjowie też i panowie dopełniwszy