Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/106

Ta strona została przepisana.
Jak Popiel nie pozwolił grzebać ciał pomarłych stryjów, z których wylęgłe myszy pożarły go w Kruszwicy wraz z żoną i dziećmi.

Gdy owi mężowie zacni, chluba ojczyzny, tak niewinną i litości godną padli śmierci ofiarą, żal wszystkich serca ogarnął: ale ciche tylko z ich łona podnosiły się westchnienia, jawną bowiem nie śmiano narzekać skargą, gdy każdy lękał się okrutnika, iżby podobnej nie użył srogości za okazany żal nad ich zgonem. Sam morderca tylko z swą towarzyszką cieszył się i unosił radością, czerniąc niewinnych stryjów, zgładzonych przez siebie trucizną i spotwarzając: że zginęli cudowną niebios karą za zbrodnię, jaką przeciw królowi i bratankowi swemu knowali; sami (mówił) ponieśli śmierć wymierzoną na króla i bratanka, której sobie wczora przy obchodzie żałobnym winszowali; i przez nię wydała się ich bezbożność, z jaką łzy roniąc obłudne i kłamiąc życzliwość i przywiązanie, zgon przyszły króla i bratanka opłakiwali. Nie dość mu wreszcie było na tej dwojakiej zbrodni, zabójstwie i potwarzy, ale z przestępstwa zapędzony w przestępstwo, nową kala się niecnotą: zakazuje jak najsurowiej, aby nikt ciał umarłych nie sprzątał ani chował, wzbraniając pogrzebu przyjaciołom i stryjom, których życia pozbawił; a ktoby się temu rozkazowi był sprzeciwił, śmiercią miał być karany. Pierwszy to przykład okrucieństwa i niesłychanej bezbożności, którą pamiętnie w swoim się wieku odznaczył.
Leżały tedy na pował trupy niepogrzebane, a psując się i ropą ociekając wzbudzały w patrzących litość i zgrozę. Popiel tymczasem, okrutnik śroższy od jędzy, dopuszczał się większych jeszcze występków, i na łonie bezwstydnych roskosznic, rozpasany na najsprośniejszą swawolę, z taką bezczelnością spełniał swoje niecnoty, jakby je miał za uczciwe sprawy, tusząc że po zgładzeniu stryjów i przedniejszych panów, wolny od nagany, prowadzić mógł życie swobodne, wśród wesołości, pląsów, godowania z wieńcy, roskoszowania się łaźnią, pachnidłami, pijaństwem i biesiadą. Lecz ani przezorność, ani żadna potęga ludzka nie potrafi wstrzymać ręki Boga karzącego zbrodnie wszechwładnym swoim wyrokiem. Jakoż Bóg sam, pogromca i mściciel wszelakiej nieprawości, spuścił srogą kaźń na przestępcę, który napróżno chciał się przed nią wybiegać. Gdy bowiem ów Popiel nikczemny płodzi coraz więcej występków, zastawia biesiady, zalewa się winem i wonnościami, upaja roskoszą, i jak drugi Sardanapal nurza cały w miękkości i rozpuście, zaskoczyła go i przygniotła na raz ciężka kara Boska. Z trupów bowiem stryjowskich, które okrutnik niepogrzebane porzucić kazał, mnóstwo niesłychane wylęgło się myszy, i te biesiadującego przy stole, oddanego zbytkom i roskoszom Popiela, wraz z małżonką i dwoma synami, poczęły w obec zdziwionych