Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/107

Ta strona została przepisana.

domowników hurmem oblegać, gryźć zjadliwie i trapić. A chociaż żołnierze przytomni i służba odpędzali je z największą usilnością, przecież po utrudzedzeniu jednych, drugie występowały zgraje. Wzięła nareszcie górę nie ustająca w swej natarczywości chmara myszy, dniem i nocą nie dając królowi i jego domownikom spoczynku. A gdy wszelka pomoc stawała się bezsilną, albo odstępowała od obrony Popiela, na samych już bowiem obrońców zwracały się zajadłe myszy, nowe przedsięwzięto środki do odporu. Zakładają dokoła wielkie i żarem gwałtownym pałające ognie, wśród których stawa Popiel z żoną i synami swemi, tusząc, że niemi myszy powstrzyma. Lecz jakkolwiek mocne dopiekały zewsząd żary, myszom jednak nie stawiły zapory, i nic Popielowi nie pomogły. Obrawszy zatém inny żywioł ku obronie, każe się wieźć z żoną i dziećmi na statku po jeziorze szeroko rozlaném, aby się schronić w wieży drewnianej, zewsząd wodami otoczonej. Ale i wody nie były skuteczniejsze od ognia. Przez wszystkie bowiem tonie i głębiny, po których się Popiel przeprawiał, myszy wpław ścigały za nim z różnych stron, a dopadłszy statku, napierały nań i spodem podgryzały. Żołnierze i majtkowie w obawie, aby z komięgą od myszy podziurawioną nie zatonęli, zawijają do brzegu z rozkazu samego Popiela. Ten gdy ze statku wysiada, spotyka myszy spieszących przeciw sobie nowe hurmy, które złączywszy się z pierwszemi, z wodnej wracającemi pogoni, razem na króla mordercę uderzają. Kiedy więc te i inne środki, do których się z rozpaczą uciekano, nie pomagały, wszyscy w tej przygodzie uznali palec Boży, i odbiegli Popiela; ten widząc się opuszczonym, wstępuje wraz z małżonką i dziećmi na wysoką wieżę Kruszwickiego zamku, gdzie niezmierne zgraje myszy, po długiém i natarczywém oblężeniu, naprzód dwóch synów królewskich, w oczach ojca i nieszczęsnej matki, nie mogących żadnej udzielić im pomocy, potém małżonkę króla, okrutnicę, a naostatek i samego zdrajcę Popiela tak pogryzły i poszarpały, że z wszystkiego ciała i członków kostki nawet, ni żyłki, ani szczątka żadnego nie zostawiły. Tak mężobójca Popiel, wraz z swą doradczynią, drugą Jezabel, i dwoma synami, zginął z dopuszczenia Bożego nowym i niesłychanym rodzajem śmierci, poniosłszy w sprawiedliwej kaźni ofiarę cieniom zgładzonych stryjów i panów. Gdy się dowiedziano o zgonie Popiela, ludność Kruszwicka zebrała z litością szczątki pomordowanych przez niego stryjów i panów, które jeszcze się były nie popsuły, i złożone razem pochowała w jednej trumnie i mogile.
Rzadki ten i zdumiewający przykład pomsty Bożej, która się spełniła na srogim książęciu Polskim Popielu, zamieszczony jest w księgach wielu dziejopisów, jak osobliwsze i cudowne zdarzenie. Podobnąż plagą na chorobę wszową zginąć miał, jak piszą, Arnulf, król Franków, i cesarz August