Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZEDMOWA TŁUMACZA.

Czwarty wiek upływa, jak badacz najskrzętniejszy dziejów krajowych, niespracowany Długosz, ojciec dziejopisów polskich, położył pióro swoje zstępując do grobu. Cztery wieki przekazywały sobie spuściznę jego pracy, i żywiły się jej zasobem, nie zdoławszy ani go wyczerpnąć, ani czém źralszém i poważniejszém zastąpić. Mimo tego, dzieła Długosza, znane jedynie w niedokładnych odpisach, i w części tylko drukiem ogłoszone, nie doczekały się aż dotąd zupełnego wydania i godnego takich skarbów pomnika. Nie samę winić o to obojętność i niedbałość przodków, nie same trudności towarzyszące tak ważnemu przedsięwzięciu. Jawność i surowość sądów pisarza miłośnika prawdy, która w dziełach jego, a osobliwie księgach tej Historyi, zdawała się ubliżać niektórym stanom, rodzinom i osobom, wywoływała przeciw nim zawiść i obmowę, trzymającą je długo jakby pod pieczęcią milczenia. Za panowania Zygmunta III. wyszedł edykt królewski, zabraniający ogłaszania drukiem kroniki Długoszowej. Zaledwo Szczesny Herburt zdołał uprzedzić ten zakaz wydaniem (w Dobromilu 1615 roku) sześciu początkowych ksiąg Historyi. Sto lat potém dojrzewał jego zamiar, podjęty naostatek przez cudzoziemca Henryka v. Huyssen, który z nie dość poprawnego odpisu dał dzieło to (w Frankfurcie i Lipsku) wydrukować księgarzom zagranicznym. Upowszechnione w ten sposób między uczonymi, nie mogło przecież wszystkich zaspokoić życzeń i należycie usłużyć potrzebie. Pozostało oczyścić je z wielorakich omyłek, połączyć w jednym zbiorze z innemi pracami Długosza, przyswoić ojczystemu językowi, i dokładném a ozdobném wydaniem uczcić prace i zasługi wielkiego pisarza.
Dostała się ta chluba naszemu dopiero wiekowi, a największa część jej należy się słusznie Alexandrowi Hrabi Przezdzieckiemu, który z rzadką i bezprzykładną prawie w dzisiejszych czasach gorliwością, nie szczędząc trudów, podróży i nakładów (gdy zebrane w tym celu szczupłe zaliczki nie wystarczały) własném uskutecznił to staraniem, na co ani czasy kwitnącej nauk pomyślności, ani towarzystwa uczone, ani ofiary najhojniejszych kraju Mecenasów dotąd się nie zdobyły.