małżonkę, która się zwała Rzepicą (Rzepicza), i zrodzonego z niej syna jedynaka, żadném jeszcze nie nazwanego imieniem. Obadwaj zajęci uprawą roli, żywili się wyłącznie jej plonem. Jakkolwiek poganie i bałwochwalcy, z osobliwszą jednak i powszechnie wychwalaną ludzkością użyczali wsparcia przychodniom, podróżnym, żebrakom, i wszystkim wzywającym pomocy, tak, że do ich zagrody więcej garnęło się biednych, niż do ucztującej gościny królewskiej. Zdarzyło się, że za życia jeszcze niezbożnego Popiela, od myszy zjedzonego, dwóch pątników nikomu nieznanych, i nigdy wprzód niewidzianych, postaci poważnej i nader poczesnej, przyszło do Kruszwicy, i naprzód u podwojów królewskich prosiło o schronienie i posiłek. Gdy ich do zamku nie wpuszczono i wrota przed nimi zamknięto, udali się do domu Piasta, gościny dla wszystkich otwartej, gdzie równie od gospodarza jak i żony jego Rzepicy mile zostali przyjęci i z wielkiem serca wylaniem ugoszczeni. Miał bowiem Piast w zapasie sądek miodu i utuczonego prosiaka, które był przysposobił na uraczenie sąsiadów w czasie postrzyżyn syna jedynaka, gdy obyczajem pogańskim przy obcięciu włosów miano chłopcu nadawać imię. Uradowany z przybycia gości, postanowił uczęstować ich tém co był na ucztę przeznaczył. Zabiwszy więc owego wieprzaka, przyrządza wedle zamożności swojej biesiadę, zastawia stół i na skromne gody zaprasza. Sam z małżonką swoją Rzepicą znosi warzywo i miód hojną ręką nalewa, krzątając się ochoczo i nalegając uprzejmemi prośby, aby nie gardzili jego chudobą i przyjąć raczyli szczere a gotowe na ich żądania chęci, chociaż jadło i napitek były dość liche. A gdy goszczący podróżni wychwalali podany sobie posiłek, błogosławiąc Piastowi z wdzięcznością i upewniając, że Bóstwo, które cnoty nagradza, odpłaci mu jego ludzkość, spojrzą, aliści napoju w dzbanie przybywa, tak iż sam przez się wzbierał i aż po krańcach się rozlewał. Z porady zatém i upomnienia gości przypożyczono od sąsiadów naczynia, w znacznej liczbie i sporej miary. Nalewają je miodem coraz obficiej spływającym, dopokąd wszystkich nie napełniono. A wtém i mięsiwo z wieprzka zabitego tak się pomnożyło, że je ledwie na dziesięciu nieckach zmieszczono. Ukazał się tedy jakby powtórnym dziwem cud uczyniony niegdyś przez Eliasza w Sarepcie mieście Sydońskiém, a potém przez Elizeusza, z tą tylko różnicą, że w miejsce owych proroków wystąpili dwaj Aniołowie czy Męczennicy. Zbogacony łaską i szczodrotą tak nadzwyczajnych gości, czynił Piast wszystko co rozkazali. Z ich przeto zlecenia, na nadchodzące gody postrzyżyn pozapraszał nietylko sąsiadów i spółmieszkańców, ale samego nawet króla Popiela, którego z wszystkimi razem wspaniałą ucztą ugościł, gdyż Bóg cudownie wszystkiego przysparzał. Poczém dwaj goście Piasta postrzygli jego syna i nadali mu imię Ziemowit, a dopełniwszy obrządku, tegoż samego dnia znikli bez śladu. Niektórzy poczytywali ich za Aniołów, inni
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/110
Ta strona została przepisana.